Padły oskarżenia w Sejmie. Kaczyński uderzył pod pomnikiem?
- To Jarosław Kaczyński jest agresorem, nie ja. I to Jarosław Kaczyński działa niezgodnie z prawem, nie ja - mówił podczas posiedzenia sejmowej komisji regulaminowej aktywista Zbigniew Komosa.
04.12.2024 | aktual.: 04.12.2024 17:57
Zbigniew Komosa, aktywista, uczestniczy w posiedzeniu sejmowej komisji regulaminowej, która rozpatruje w środę wnioski policji o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności za wykroczenia posłów PiS, w tym prezesa Jarosława Kaczyńskiego oraz Anity Czerwińskiej i Marka Suskiego. Wnioski dotyczą zniszczenia wieńców na pl. Piłsudskiego w Warszawie podczas obchodów miesięcznic katastrofy smoleńskiej.
Komisja rozpatruje też wniosek o zgodę izby na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej prezesa PiS w związku z oskarżeniem go przez aktywistę Zbigniewa Komosę o pobicie podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej 10 października 2024 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komosa w swoim oświadczeniu odniósł się do wypowiedzi marszałka Sejmu Szymona Hołowni, która - według Komosy - sugeruje, że aktywista przychodzi na obchody miesięcznicy smoleńskiej, by Kaczyńskiemu przeszkadzać.
- Chcę stanowczo zaprotestować przeciw takiemu przedstawieniu tego, co dzieje się na placu Piłsudskiego - mówił Komosa. - Nigdy nikomu nie przeszkadzałem w modlitwach, w żadnych miesięcznicach, z nikim nie wywoływałem szarpanin i nie stosowałem przemocy fizycznej - dodał.
"To Kaczyński działa niezgodnie z prawem"
- To Kaczyński i jego ludzie dokonywali fizycznej napaści na mnie i osoby, które broniły wyroków sądów, w tym Sądu Najwyższego, mówiących, że wieńce stawiane przeze mnie mają prawo tam stać. To Kaczyński jest agresorem, nie ja. I to Kaczyński działa niezgodnie z prawem, nie ja - podkreślił aktywista.
Marszałek Hołownia, pytany o immunitet Kaczyńskiego, wyraził wątpliwości, podkreślając "delikatność" sytuacji związanej z obchodami miesięcznic. - Ktoś, kto przeżywa żałobę - w sposób, który może ja bym nie przeżywał - ale przeżywa je dłużej, może nie powinien być prowokowany nadmiernie - stwierdził Hołownia.
Czytaj też: