Paczuska wysłana na przymusowy urlop. "Starałam się nie wchodzić w żadne polityczne gry"
- Być może komuś zależy, bym nie wróciła, bo jestem jednak zaporą przed czymś, w co „Wiadomości” nigdy nie powinny się zamienić - tak Marzena Paczuska, szefowa flagowego programu informacyjnego TVP tłumaczy wysłanie jej na urlop i odsunięcie w ten sposób od obowiązków.
12.08.2017 | aktual.: 12.08.2017 18:14
Marzena Paczuska udzieliła wywiadu dla portalu wpolityce.pl. W rozmowie widać, że "przymusowy urlop", na który została wysłana budzi jej silne emocje. Szefowa "Wiadomości" zapewnia, że po odpoczynku wróci do redakcji programu, bo "nie ma takiego urlopu, z którego się nie wraca". Według niej komuś może zależeć na tym by straciła stanowisko, bo jest za dobrą szefową i "zaporą" przed degradacją programu i robieniem z niego propagandowej tuby.
- Nie mam żadnych politycznych celów jako szef tego programu, nigdy bym nie pozwoliła, by „Wiadomości” były dla kogoś orężem, nieważne, czy tarczą, czy mieczem. Dobrze pamiętam, jak w czasach PRL ówczesnym odpowiednikiem „Wiadomości”, manipulowały tajne służby. Poza tym nie godzę się, by ktoś rozbił zespół, stworzony wielkim trudem, odważny, solidarny, codziennie bezpardonowo atakowany - mówiła.
Paczuska odniosła się też do doniesień dotyczących kryzysu finansowego w TVP związanego z drastycznym spadkiem oglądalności. Szefowa "Wiadomości" twierdzi, że problem z niską oglądalnością nie istnieje. - Bardzo zaniżana jest oglądalność telewizji publicznej przez badania w systemie AGB Nielsen, a zwłaszcza dotyczy to programów informacyjnych. Ba, żeby nam dołożyć, zmieniono nawet w tym roku sposób mierzenia i zliczania tej oglądalności. Zrobiono to tak, by osłabić nasz wynik. A i tak wiele razy byliśmy lepsi od konkurencji, tylko o tym się nie mówiło - stwierdziła Paczuska.
Paczuska twierdzi też, że jest atakowana i to nie tylko przez lewicę, ale i prawicę, bo jest zbyt silną i odważną osobą. - Mimo wielu wysiłków, czasem z zaskakujących stron, nie da się zakłamać dorobku „Wiadomości” pod moim kierownictwem. Kiedy obejmowałam ten program, zależało mi na stworzeniu nowej, prawdziwej, poważnej narracji. Chodziło o to, by dopuścić do głosu ludzi i środowiska, którzy przez osiem lat były marginalizowane, blokowane, by zacząć pokazywać także konserwatywny przekaż, który był wcześniej redukowany do oszołomstwa. Za to dziś właśnie obrywam, dlatego ubiera się w moje nazwisko te ataki na TVP. Zastanówmy się jednak, kogo się tak bezceremonialnie atakuje? Przecież nie słabego, bo jego się ignoruje. Brutalne ataki kierowane są na silnych, zdecydowanych, twardych, i to nie tylko w gębie - opowiadała w wywiadzie.
To, co Marzeczna Paczuska, powiedziała dziennikarzowi wpolityce.pl wydaje się mieć mało związku z prawdą. Szczególnie wątek o odcinaniu się od jakiejkolwiek polityki. Widać to chociażby po sposobie prowadzenia programu.
Czytaj też: Kataryna: o Ziemcu bez złości