Pacjent mógł umrzeć, bo winda w szpitalu się zacięła
Pacjent kutnowskiego szpitala z tętniakiem aorty miał być pilnie przetransportowany śmigłowcem pogotowia ratunkowego do szpitala w Łodzi. Niestety, żadna winda, którymi są przewożeni pacjenci, nie działała. Nie było też pracownika, który potrafiłby windę uruchomić. A liczyła się każda minuta.
08.10.2008 09:45
Rozpoczęło się gorączkowe poszukiwanie ludzi, którzy bezpiecznie znieśliby pacjenta z czwartego piętra szpitala. Zapadła decyzja o wezwaniu strażaków zawodowych. Oni zabrali chorego na nosze i powoli znieśli na parter. Został przeniesiony do śmigłowca i odleciał na leczenie do Łodzi.
Zdaniem Pawła Górskiego, specjalisty w chirurgii naczyniowej, przenoszenie pacjenta w tak poważnym stanie na noszach po schodach mogło skończyć się tragicznie.
Najmniejszy wstrząs mógł doprowadzić nawet do śmierci - mówi Paweł Górski. Gdyby pacjent spadł z noszy, to mielibyśmy taki sam tragiczny finał jak w przypadku Marcina Zarychty z Żychlina, u którego sekcja zwłok wykazała tętniaka aorty. Jego pęknięcie nastąpiło na skutek upadku ze szpitalnego łóżka - dodał.
Dyrektor szpitala Romuald Stelmach zapewnia jednak, że transport pacjenta odbywał się z zachowaniem nadzwyczajnych środków ostrożności, a pacjent miał zapewnioną właściwą opiekę medyczną.
To było ostrzeżenie dla dyrekcji szpitala, aby podjąć zdecydowane działania, by poprawić stan techniczny wind w szpitalu - mówi Zbigniew Kubiak, pracownik działu technicznego. Tym razem uniknęliśmy tragedii, a mogło być dużo gorzej, gdyby na transport oczekiwała osoba z zawałem, gdy liczy się każda minuta - dodał. A wszystko przez drastyczne oszczędności, brak pieniędzy i brak ludzi do pracy. Elektryk, który był przy śmigłowcu, nie mógł być przecież jednocześnie przy windach.
To że windy w kutnowskim szpitalu są w fatalnym stanie, wiedzą wszyscy pracownicy szpitala. Ostatnio awarii jest więcej. Windy potrafią się zacinać, stając między piętrami, nawet 2, 3 razy podczas zmiany. Ale w dokumentacji o dopuszczeniu wind do eksploatacji wszystko jest w porządku.
Dokonamy oceny technicznej wind - zapowiada dyrektor Stelmach. Remont będzie kosztował ok. 600 tys. zł. Najwcześniej będzie to możliwe w 2009 roku.
Dorota Grąbczewska
Monika Kacprowicz