Pacjenci i pracownicy Szpitala Psychiatrycznego na bruk
Lada dzień prawie 400 pacjentów Szpitala Psychiatrycznego na gdańskim Srebrzysku będzie musiało go opuścić. Ponad 350 pracowników pójdzie na bruk.
15.01.2004 08:29
Nie będzie pieniędzy na pensje, żywność i leki. Szpital nie może funkcjonować bez kontraktu. A kontraktu nie dostanie, bo o dalszych rokowaniach z dyrekcją szpitala urzędnicy z Pomorskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia nawet nie chcą słyszeć. Kłopoty Srebrzyska zaczęły się 18 grudnia ub. roku.
- Zaproponowano mi na ten rok kontrakt o 12 proc. mniejszy niż w roku ubiegłym, a to oznacza zmniejszenie budżetu szpitala o 1,2 mln zł - mówi Leszek Trojanowski, dyrektor szpitala. Dlaczego? Fundusz uznał naszą placówkę za szpital szczebla powiatowego, tym samym znalazł pretekst, by zabrać część pieniędzy.
Tymczasem podobne szpitale poza Pomorskiem, jak choćby "Dziekanka" w Gnieźnie, fundusz zaliczył do poziomu wojewódzkiego i przyznał lepsze kontrakty.
- Nie przeżyjemy za te pieniądze - mówi dyrektor Trojanowski. Już jestem winien pracownikom 1,5 mln zł. W każdej chwili mogą je wyegzekwować na drodze sądowej...
Urzędnicy z NFZ nie zmienili swego stanowiska również 7 stycznia br., w trakcie tak zwanych rokowań. Dyrektor Trojanowski kontraktu nie podpisał. Od tygodnia nikt z funduszu się nie odezwał.
- Jestem gotów do rozmów nawet o północy - deklaruje Trojanowski.
Z informacji, która ukazała się wczoraj na stronie internetowej funduszu wynika, że rokowania w zakresie lecznictwa psychiatrycznego i uzależnień przedłużono do 20 stycznia. Co innego słyszę w NFZ.
- Nie będziemy rozmawiać ze Srebrzyskiem - mówi Mariusz Szymański, rzecznik prasowy PO NFZ. Taką informację przekazała rzecznikowi, wczoraj po południu, szefowa komisji ds. Szpitali, Barbara Kawińska. Fundusz rozmawia teraz z innymi szpitalami psychiatrycznymi, by przejęły pacjentów ze Srebrzyska.
- To niemożliwe! - mówi prof. Zbigniew Nowicki, wojewódzki konsultant ds. psychiatrii w Pomorskiem. Obłożenie łóżek na Srebrzysku jest stuprocentowe. I co? 400 miejsc dla chorych miałoby zniknąć? Ani w Pomorskiem, ani w ościennym województwie warmińsko-mazurskim nie ma wolnych łóżek tego rodzaju.
- To efekt reformy, która doprowadziła do kryzysu w lecznictwie ambulatoryjnym - twierdzi prof. Nowicki. - A nasi pacjenci są specyficzni; nie mają pieniędzy, nie mają opieki, często są samotni. Nie wykupują leków, gdyż są one dla nich zbyt drogie. Nigdy przedtem nie było tylu przypadków nawrotu choroby i konieczności ponownej hospitalizacji chorych. A prawo do leczenia gwarantuje im Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego.
Jolanta Gromadzka-Anzelewicz