PolskaOznakuj swój rower na wiosnę

Oznakuj swój rower na wiosnę

Ruszył sezon na kradzież rowerów. Złodzieje jednośladów już zacierają ręce na setki rowerów pozostawionych przed sklepem, w piwnicy, czy na balkonie. Choć taką kradzież trudno udaremnić, to można pomóc policjantom w odnalezieniu pojazdu. Wystarczy oznakować. Problem w tym, że nie w każdym mieście komisariaty są wyposażone w odpowiedni do tego sprzęt. Tak jest na przykład... w Warszawie.

Oznakuj swój rower na wiosnę

04.05.2007 | aktual.: 17.06.2008 12:31

Galeria

[

]( http://wiadomosci.wp.pl/oznakuj-rower-na-wiosne-6038674369942657g )

Jak wygląda znakowanie?

Za pomocą engrawera i specjalnego szablonu policjant graweruje na ramie roweru numer, na który nakleja potem specjalną naklejkę ostrzegającą potencjalnego złodzieja, że rower jest oznakowany. Naklejka zabezpiecza także rower przed korozją. Krócej trwa znakowanie drugą metodą czyli flamastrem, zwanym tajnopisem, który jest mniej trwały od engrawera. Choć producent flamastrów zapewnia, że oznakowanie jest widoczne pod lampą ultrafioletową przez trzy lata, to jak mówi sierż. sztab. Tomasz Stefański z Komisariatu Policji Warszawa Ursynów, trwałość napisu może być krótsza. Jeśli pojazd jest używany w złych warunkach atmosferycznych, lub stoi na balkonie, to jest duże prawdopodobieństwo, że oznakowanie zetrze się wcześniej. Dlatego warto przyjść wcześniej na komisariat i sprawdzić, czy znak jest jeszcze widoczny. Jeśli nie, oznakujemy ponownie - mówi Stefański.

Internauci z Częstochowskiego Forum Rowerowego piszą, że znak wykonany pisakiem ultrafioletowym bardzo łatwo zmyć. Wystarczy przetrzeć denaturatem - opowiada Marcin. Jednak sierż. sztab. Tomasz Stefański odpiera te zarzuty. Znakujemy rower w trzech miejscach. Jedno jest zawsze to samo – rama, a dwa pozostałe są indywidualnie uzgadniane z właścicielem pojazdu, więc złodziejowi nie opłacałoby się zmywać lub zamalowywać całego roweru - akcentuje Stefański. Minusem znakowania flamastrem jest też to, że oprócz niewidocznego gołym okiem numeru, nie ma informacyjnej naklejki. _ Przydałaby się taka naklejka, bo mogłaby psychologicznie wpłynąć na potencjalnego złodzieja i zniechęcić go do kradzieży_ - mówi sierż. sztab. Stefański z warszawskiego komisariatu, w którym znakowanie odbywa się od ośmiu lat.

Dlaczego warto to zrobić

Kom. Jacek Dobrzyński z podlaskiej policji podaje powody, dla których warto oznakować pojazd. Dzięki znakowaniu udało nam się kiedyś odnaleźć rower, który ukradziono w innym mieście - mówi. Pamiętam, też jak kiedyś okradziono jedną z białostockich piwnic, w której stały dwa rowery – jeden oznakowany, a drugi nie. Okazało się, że zniknął tylko ten nieoznakowany - przekonuje Dobrzyński. Osiągnięciami stołecznych funkcjonariuszy chwali się natomiast Stefański. Kiedyś podczas nocnego patrolu zatrzymano chłopaka, który ukradł rower z balkonu. Dzięki temu, że rower był oznakowany policjanci szybko odnaleźli właściciela i poinformowali go, że znaleziono zgubę. Właściciel był bardzo zdziwiony, bo nie wiedział, że mu ukradziono rower. Dopiero w trakcie rozmowy wyjrzał przez okno i przekonał się, że pojazdu nie ma - mówi Stefański. Nie wszędzie można

Choć nie brakuje argumentów przemawiających za tym, że znakować warto, okazuje się, że nie każda komenda oferuje taką usługę. W Warszawie tylko jedna komenda, obejmująca trzy dzielnice – Ursynów, Mokotów i Wilanów, znakuje przedmioty. Od kilku miesięcy nie można tu jednak nic oznakować, bo... wypisały się flamastry. Jak jednak zapowiada sierż. Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Rejonowej Policji Warszawa II, jeszcze w maju trafią do tutejszych komisariatów nowe pisaki. Na razie w stołecznych komisariatach nie będzie można oznakować pojazdu engrawerem, który w lepszy sposób zabezpiecza rower. Są jednak takie komendy – jak w Białymstoku, które oferują zarówno jedną, jak i drugą metodę znakowania. Znakujemy dwoma sposobami, bo na bezpieczeństwie nie można oszczędzać - podkreśla Jacek Dobrzyński. Dlaczego zatem w Warszawie tak trudno znaleźć komisariat znakujący cenne przedmioty? Zdaniem Mariusza Sokołowskiego, rzecznika komendanta stołecznego policji, nie ma na to dużego zapotrzebowania.

Inną opinię wyraził Dobrzyński, którego dziwi taka argumentacja i ocenia, że znakowanie przedmiotów jest „rzeczą tak oczywistą, że nie podlega dyskusji”. Jeśli samochód ma numery silnika i nadwozia, to dlaczego nie znakować rowerów? - zastanawia się Dobrzyński doradza komendom, które nie posiadają odpowiedniego sprzętu, aby zgłosiły się o pomoc do samorządów. Nam to właśnie samorządy kupiły engrawery, bo przecież mają zapisane w swoim statucie dbanie o bezpieczeństwo mieszkańców - doradza rzecznik prasowy podlaskiej policji.

Przynoszą kamery, telefony i... porcelanę

Policjanci zachęcają, by znakować nie tylko rower. Na komisariacie można oznaczyć wszystko, co się ma - mówi kom. Artur Marciniak ze Szczecina i dodaje, że ludzie przynoszą coraz bardziej oryginalne rzeczy. Biorą ze sobą telewizory, precjoza rodowe czy lusterka samochodowe. Był też mężczyznę, który chciał oznakować swój kajak i lódź - dodaje Marciniak. Gamę niecodziennych przedmiotów uzupełnia Katarzyna Cisło. Pamiętam jak kiedyś znakowaliśmy drogocenną porcelanę - mówi Cisło. Stołeczni funkcjonariusze mówią też o tym, że regularnie zgłaszają się chętni do oznakowania swoich telefonów komórkowych, laptopów, telewizorów i kamer cyfrowych.

Ile ze skradzionych udaje się odnaleźć

Mimo tego, że wzmożonych od wiosny do jesieni patroli policyjnych przybywa i oznakowanych rowerów jest coraz więcej, sierż. sztab. Tomasz Stefański mówi, że rocznie udaje się odnaleźć tylko kilka oznakowanych pojazdów. Stefański podsumowuje, że właściciele jednośladów, szczególnie tych drogich, powinni przede wszystkim zainwestować w firmowe, atestowane zabezpieczenie i starać się zostawiać pojazd w bezpiecznym miejscu.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)