Owsjannikowa stanęła przed sądem. Może trafić do więzienia za wtargnięcie do studia z antywojennym plakatem
Pracownica Kanału Pierwszego Marina Owsjannikowa stanęła przed sądem. Wczoraj wtargnęła do studia z antywojennym plakatem. "Nie żałuję" - napisała we wtorek w mediach społecznościowych.
Spekulowano, że Marina Owsjannikowa może zostać skazana nawet na 15 lat więzienia, zgodnie z nowym prawem. Tak donosiła m.in. prokremlowska agencja informacyjna TASS, powołując się na źródła w prokuraturze. Jednak, jak poinformowała telewizja BBC, kobieta jest oskarżona o "przeprowadzenie niedozwolonego wydarzenia publicznego". Owsjannikowa może zostać ukarana karą administracyjną w wysokości 30 tys. rubli, pracami społecznymi lub pozbawieniem wolności do dziesięciu dni.
W rosyjskiej telewizji sprzeciwiła się wojnie
Podczas poniedziałkowego wydania głównego serwisu informacyjnego w Rosji w państwowym Kanale Pierwszym za prezenterką pojawiła się Owsjannikowa. Trzymała w ręku plakat antywojenny. Realizator natychmiast zdjął obraz ze studia "Wriemia".
Na kartonie znalazło się hasło "No war" w języku angielskim oraz zdania w języku rosyjskim: "Stop wojnie, nie wierzcie temu, co mówią". Po kilku chwilach realizator programu, zamiast obrazu z kamery w studiu, wyemitował fragment innego materiału.
Owsjannikowa nagrała przed poniedziałkowym protestem oświadczenie opublikowane w mediach społecznościowych. Na nagraniu powiedziała, że jej ojciec jest Ukraińcem. Wezwała również Rosjan do protestów antywojennych. Stwierdziła również, że wstydzi się dalej pracować dla propagandy Kremla i zdecydowanie potępia wojnę.
Owsjannikowa miała zostać zatrzymana tuż po proteście w studiu. We wtorek po raz pierwszy od czasu protestu zabrała głos. "Nie wiem, co się ze mną stanie w najbliższym czasie. Mój prawnik powiedział mi, że zgodnie z kodeksem karnym mogę być skazana na karę więzienia od 5 do 10 lat. Nie żałuję. Potrzebuję jednak twojego poparcia #StopTheWar" - napisała w mediach społecznościowych.
Źródło: theguardian.com