Oszustwo, zdrady i pijaństwo. Wszystkie grzechy posła Zbonikowskiego
Zdradzał żonę i uczestniczył w hucznych popijawach. Był bohaterem afery madryckiej i cypryjskiej. Sam Jarosław Kaczyński publicznie krytykował jego moralność. Jednak nic nie zahamowało politycznej kariery Łukasza Zbonikowskiego. Grzechy posła-skandalisty opisuje Gazeta Wyborcza.
Kontrowersje pojawiły się już podczas pierwszej kampanii poselskiej. Zbonikowski miał zaoferować trzem mężczyznom po tysiąc złotych za wyjazd na zlot PiS w Warszawie, gdzie mieli mieli oni ukraść partyjne flagi i transparenty... na potrzeby kampanii posła.
W 2008 roku, gdy był już posłem, pojechał na Cypr, gdzie obradowała komisja Zgromadzenia Rady Europy ds. praw człowieka. Razem z drugim posłem PiS, Karolem Karskim, urządzili w wolnym czasie wyścig hotelowymi meleksami. Pijani posłowie wsiedli do elektrycznych pojazdów, co skończyło się rozbicie jednego z nich.
Kolejna afera z udziałem Zbonikowskiego odbiła się głośniejszym echem. Razem z trzema innymi posłami wziął kilometrówkę za przejazd samochodem do Madrytu. Posłowie wybrali jednak tanie linie lotnicze, więc z przyznanych im kilku tysięcy złotych wydali zaledwie kilkaset. Afera, nazwana madrycką, nie zaszkodziła mu w karierze politycznej. Wręcz przeciwnie, pozbył się dzięki niej konkurenta - posła Girzyńskiego.
Małżonkę chciał mieć z płaską głową, żeby można było postawić szklankę z piwem
Monika Zbonikowska ujawnia na łamach "Gazety Wyborczej" szokujące kulisy zdrady jej męża. Po tym, jak odkryła w jego skrzynce mail od kochanki, wynajęła detektywa. Kopiowała jego sms-y, zleciła badania DNA bielizny. Ustalenia nie pozostawiały wątpliwości - poseł zdradzał żonę z młodszą stażystką, jednak publicznie temu zaprzeczał.
W międzyczasie przelał ich wspólne pieniądze na swoje konto i oskarżył żonę, że małżeństwo to był dla niej tylko majątek. Burzę wywołały doniesienia tabloidów, że poseł zmusił ciężarną kochankę do usunięcia dziecka. Sam Jarosław Kaczyński krytykował moralność Zbonikowskiego. Jednak ten i tak w kolejnych wyborach dostał się do Sejmu.
Monika Zbonikowska mówi, że ona była tylko elementem wizerunku prawicowego polityka. - Umieszczał nasze wspólne zdjęcia z dzieckiem na swoich plakatach wyborczych (...) i w tym samym czasie zdradzał mnie ze stażystką - żali się w "Gazecie Wyborczej". Znalazła też przepis swojego męża na żonę: "Ma być ładna, żeby seks nie był przymusem. Niewysoka, z płaską głową, żeby można było postawić szklankę z piwem. Do tego posłuszna, inteligenta i w miarę majętna. Powinna być katoliczką - by wiedziała, gdzie jej miejsce. Dobrze, aby była naiwna, by uwierzyć w co trzeba".
Źródło: Gazeta Wyborcza