Oszust i jego szajka oskubali bank na ponad pół miliona zł
Przed łódzkim sądem stanie 28-letni łodzianin Marcin Sz. Mężczyzna odpowie za wyłudzenie z banku 542 tys. zł.
15.01.2010 | aktual.: 15.01.2010 11:18
Na ławie oskarżonych usiądzie obok niego aż 21 osób. Prokuratura, która właśnie skierowała do sądu akt oskarżenia, zarzuca im, że zawierali fikcyjne umowy kredytowe.
Marcin Sz. został tymczasowo aresztowany. Śledczy zarzucili mu podrabianie umów kredytowych i oszustwa na dużą skalę. Grozi mu do dziesięciu lat więzienia. Pozostali oskarżeni usłyszeli zarzut pomocnictwa w oszustwie, za co grozi do ośmiu lat "odsiadki".
Według śledczych, Marcin Sz. fałszował dokumenty kredytowe od stycznia do maja 2008 r. Był wtedy pracownikiem prywatnego biura pośrednictwa kredytowego, które miało siedzibę na łódzkich Bałutach. Biuro świadczyło usługi agencyjne wobec banku (prokuratura nie ujawnia jego nazwy), z którym miało podpisaną umowę.
- Jako pracownik biura Marcin Sz. zawierał umowy kredytowe z klientami - wyjaśnia Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.- Miał dostęp do bankowego systemu komputerowego i do bazy danych o klientach banku. Dzięki temu mógł wykorzystywać numery PESEL tych klientów banku, którzy mogli liczyć na kredyty przyznawane na preferencyjnych warunkach.
Marcin Sz. wykorzystując dane klientów w ich imieniu, ale bez ich wiedzy i zgody, sporządzał fikcyjne umowy kredytowe. Pobierane w ten sposób z banku pieniądze trafiły do 21 oskarżonych osób, które miały konta w banku lub specjalnie je założyły, by czerpać korzyści z procederu.
Marcin Sz. miał trzech wspólników (ich sprawę wyłączono do osobnego postępowania), którzy pomogli mu zorganizować sieć 21 osób, na konta których trafiły wyłudzone kredyty. Zwykle były to kwoty od 11 do 16 tys. zł. Za wyłudzone z banku i przekazane Marcinowi Sz. lub jego wspólnikom pieniądze fałszywi kredytobiorcy dostawali "prowizję" - od 100 do 1000 złotych.
Szwindle zostały ujawnione po tym, jak bankowców zaalarmował jeden z klientów, na którego nazwisko ktoś wziął kredyt w wysokości 13 tys. zł. W banku przeprowadzono kontrolę, która wykazała nieprawidłowości.
Szefowie banku zaalarmowali policję i prokuraturę, która namierzyła Marcina Sz. oraz wszczęła śledztwo zakończone aktem oskarżenia. Do wspólników oskarżonego na razie nie udało się dotrzeć.
Polecamy wydanie internetowe "Dziennika Łódzkiego".