"Oszałamiające". Były dyplomata zdradza kulisy o zaatakowanej hali

- Takie zamachy robi się tak, że albo jest druga bomba, albo seria zamachów. Ten weekend mieszkańcy Moskwy spędzą w domach - mówi Witold Jurasz w rozmowie z Onetem. Były dyplomata stwierdza również, że Putinowi nie opłaca się użycie bomby jądrowej.

Rosyjski policjant w pobliżu płonącej sali koncertowej Krokus
Rosyjski policjant w pobliżu płonącej sali koncertowej Krokus
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV
Justyna Lasota-Krawczyk

Uzbrojeni mężczyźni weszli do sali koncertowej Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą w piątek wieczorem i otworzyli ogień do zgromadzonych ludzi. Ponieważ było to zaledwie kilka minut przed rozpoczęciem koncertu, sala widowiskowa była pełna.

Państwo Islamskie twierdzi, że stoi za strzelaniną. Nie przedstawiło jednak na to żadnych dowodów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jurasz o kompleksie Crocus

- Sala koncertowa Crocus jest jednym w trzech obiektów należących do kompleksu. Tam jest potężne, luksusowe centrum handlowe, centrum wystawowo-targowe i sala koncertowa. Wszystko należy do oligarchy rosyjsko-azerskiego Agasa Agałarowa. Jego syn do 2015 roku był mężem córki prezydenta Azerbejdżanu. Agałarow nagrywał teledyski z Donaldem Trumpem, który był gościem honorowym otwarcia jednej z części kompleksu - przybliża kulisy w rozmowie z Onetem Witold Jurasz, dziennikarz i był dyplomata.

- Służby bezpieczeństwa zawsze były tam ogromne, a bogactwo oszałamiające - podkreśla.

Zdaniem byłego dyplomaty po rozpoczęciu wojny w Ukrainie, Rosji nie starcza sił na ochronę obiektów na swoim terytorium.

Rosja może użyć broni jądrowej?

- Co więcej Rosjanie mogą zrobić? Ktoś powie, że użyją taktycznej broni jądrowej, ale to jest stara śpiewka. Rosjanie nie użyją taktycznej broni jądrowej. Wiedzą, że jak to zrobią, to Chiny się od nich odwrócą, Indie się od nich odwrócą i będą już pariasem absolutnym, więc nie. Pokrzyczą trochę, bo to im dobrze wychodzi, ale walka im wychodzi gorzej - stwierdza dobitnie Jurasz.

Zdaniem eksperta zamach w Moskwie może mieć pozytywne skutki dla Ukrainy. - Rosjanie będą musieli ściągnąć siły, żeby ufortyfikować Moskwę, a do tego trzeba dziesiątek tysięcy żołnierzy, których w Rosji brakuje - podkreśla Jurasz.

- Nie sądzę, że ściągną ich z frontu, ale ściągną ich z zapleczy frontu, a wtedy grupy dywersyjne będą mogły działać na zapleczu, np. wysadzać rafinerie - mówi.

- Propaganda będzie szaleć, natomiast nie wiemy, jak wygląda kwestia kontaktów między wywiadami amerykańskimi i rosyjskimi, a z tego, co wiemy, to są bardzo intensywne - podkreśla rozmówca Onetu.

Po co Putinowi ten zamach?

- Nie można wychodzić z założenia, że za zamachem stoją rosyjskie służby, można jedynie dopuścić taką hipotezę. Jest ona mniej prawdopodobna, niż ta, że jakaś grupa islamistów skorzystała z okazji - stwierdza Jurasz.

- Państwo rosyjskie, na szczęście dla nas, zawsze było sklejone z dykty. Takie zamachy robi się w ten sposób, że albo są dwie bomby, albo robi się serię zamachów. Myślę, że ten weekend mieszkańcy Moskwy spędzą w domach - dodaje.

- Po Władimirze Putinie można się wszystkiego spodziewać, bo jest to mordercą, by nie rzec ludobójcą, ale musiałoby mu się to opłacać - podkreśla ekspert, odnosząc się do domniemań, że za atakiem w Moskwie mogłyby stać rosyjskie służby.

Źródło: Onet

Wybrane dla Ciebie