Ostra reakcja córki Wassermanna na szokujące słowa Grasia
- Nie ma znaczenia, czy w kokpicie tupolewa był generał Błasik, czy nie. Ofiarom katastrofy nie przywróci to życia - powiedział rzecznik rządu Paweł Graś w rozmowie z RMF FM, komentując informacje "Rzeczpospolitej", o tym, że w stenogramach rozmów z kabiny pilotów Tu-154M nie ma głosu dowódcy sił powietrznych. Według Małgorzaty Wassermann to skandaliczna wypowiedź.
- Ta wypowiedź oznacza, że rząd, którego rzecznikiem jest Graś, kłamał - mówi RMF FM córka zmarłego w katastrofie posła PiS Zbigniewa Wassermanna, Małgorzata Wassermann. Jak podkreśla, to ten rząd, pod przewodnictwem ministra Millera tworzył raport i na jego podstawie podawał społeczeństwu przebieg katastrofy. - Okazuje się, że cała komisja poświadczyła nieprawdę. Podpisał się pod tym m.in. minister. Powstaje pytanie o odpowiedzialność karną i przed Trybunałem Stanu - zaznacza Małgorzata Wassermann.
"Rzeczpospolita" podała w piątek, powołując się na ustalenia biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna w Krakowie, że głos w zarejestrowany kokpicie samolotu, który komisja Millera i rosyjski MAK przypisywały generałowi Andrzejowi Błasikowi, w rzeczywistości należy do drugiego pilota - mjr. Roberta Grzywny.
Przeczytaj więcej: To nie był głos gen. Błasika
Jeśli rewelacje dziennikarzy gazety "Rzeczpospolita" potwierdzą się, pod znakiem zapytania stanie całe dotychczasowe śledztwo w tej sprawie.