To nie był głos gen. Błasika. Klich upiera się, że był
Głos w kokpicie samolotu, który komisja Millera i rosyjski MAK przypisywały generałowi Andrzejowi Błasikowi w rzeczywistości należy do drugiego pilota mjr Roberta Grzywny. To najnowsze ustalenia biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna w Krakowie - podała "Rzeczpospolita" na swojej stronie internetowej. Natomiast były polski akredytowany przy rosyjskim MAK pułkownik Edmund Klich uważa, że te informacje o zapisach nagrań z kokpitu tupolewa nie są żadnym przełomem - mówił w rozmowie z RMF FM.
Dziennik potwierdził informację w dwóch niezależnych źródłach, które miały dostęp do ekspertyzy Instytutu Ekspertyz Sądowych. Ustalenia biegłych podważają jedną z najważniejszych tez raportów MAK i Komisji Millera - o tym, że obecność dowódcy Sił Powietrznych w kabinie pilotów pośrednio wywierała na nich presję.
Natomiast według Klicha obecność szefa Sił Powietrznych ma potwierdzać ułożenie ciała generała Błasika, fakt, że znaleziono je w kokpicie obok ciała nawigatora. W tej sprawie były polski akredytowany nadal trzyma się wersji podanej przez stronę rosyjską. Rosjanie mówili nawet, że nie był przypasany, że stał w tej kabinie, bo tak oceniono na podstawie obrażeń, więc w kabinie był. To, że nie ma głosu, to nie znaczy, że nie był w kabinie. Dla mnie to nie ma większego znaczenia - podkreśla Klich w rozmowie radiowej.
Klich nadal uważa, że uprawniona jest teza o presji generała wywieranej na załogę. Absolutnie nie zgadza się z tym pełnomocnik wdowy po generale Błasiku, mecenas Bartosz Kownacki. Według niego pada główna teza raportu MAK. Byłoby to rzeczą, która przewartościowałaby wszystkie inne - podkreśla Kownacki. Zapowiada też, że wdowa po generale, Ewa Błasik, odniesie się tych sensacyjnych informacji w poniedziałek. Wtedy oficjalny komunikat o ekspertyzie fonoskopijnej ma wydać wojskowa prokuratura.
Jednak według "Rzeczpospolitej" wielomiesięczna analiza za pomocą specjalistycznego sprzętu, komputerowe porównywanie próbek głosów wykluczyły twierdzenia Komisji Millera oraz MAK, które były oparte na zeznaniach osób odsłuchujących taśmy z rejestratorów lotu, według których przypisano głos majora Grzywny generałowi Błasikowi. Z ustaleń biegłych wynika, że dowódca Sił Powietrznych nie uczestniczył w wydawaniu komend podczas lądowania.
Ustalenia krakowskich biegłych podważają też tezę o słabym wyszkoleniu i zgraniu załogi. Już wcześniej zwracano uwagę, że słowa przypisywane poprzednio gen. Błasikowi to podawane prawidłowo odczyty wysokościomierza.
Jeśli rewelacje dziennikarzy gazety "Rzeczpospolita" potwierdzą się, pod znakiem zapytania stanie całe dotychczasowe śledztwo w tej sprawie.