Ostatnie wybory Władimira Putina. Kreml rozważa scenariusz
Rosyjskie dzienniki, powołując się na źródła na Kremlu, piszą, że podczas wyborów prezydenckich w 2018 roku Kreml postawi na frekwencję i wyższy niż kiedykolwiek wynik Władimira Putina przy wyborze na kolejną kadencję, która - tym razem - ma być ostatnia. Rozmówca gazety "RBK" twierdzi, że wybory będą "referendum zaufania" wobec Putina.
"Wszyscy wychodzą z założenia, że szef (Putin) pójdzie na wybory i wszyscy rozumieją, że będzie to jego ostatnia kadencja. Nie będzie on niczego zmieniać na swoją korzyść w celu pozostania u władzy po 2024 roku", czyli po zakończeniu przyszłej kadencji - cytuje kremlowskie źródło "RBK".
"Problemem wyborów, które nastąpią za rok jest to, by u ludzi nie pojawiło się wrażenie, że nie ma po co chodzić na wybory, skoro i tak prezydent wybrany zostanie na kolejną kadencję" - piszą "Wiedomosti".
Jak relacjonują dzienniki, na Kremlu uważa się obecnie, że wysoki procent głosów dla Putina przy niskiej frekwencji będzie złym scenariuszem przyszłej elekcji.
"Władze mają zamiar rozwiązać dwa zadania: procent głosów oddanych na Putina powinien być wyższy niż podczas wszystkich poprzednich wyborów, w których brał on udział. Bardziej znacząca powinna być także absolutna większość obywateli Rosji, którzy zagłosowali na' przywódcę narodowego'" - wyjaśnia "Moskowskij Komsomolec".
Sposobem na podniesienie frekwencji może być, jak podaje "Kommiersant", uproszczenie procedury głosowania poza miejscem stałego zamieszkania, czy dwukrotne zwiększenie liczby komisji wyborczych.
Na wybory prezydenckie w 2018 roku władze nie będą wysuwały kandydatów "sztucznych", czyli takich, których zadaniem nie jest wygrana, a zwiększenie zainteresowania wyborami w społeczeństwie - twierdzi "MK". Jak zapowiadają cytowane przez prasę źródła, nie jest przewidziany udział w wyścigu prezydenckim takiego opozycyjnego kandydata jak Aleksiej Nawalny.
Zarazem - zapowiada "MK" - władze zamierzają zwrócić uwagę na tę część rosyjskiego społeczeństwa, którą określa się jako liberalną. Choć Rosjanie nie są obecnie rozczarowani ani kursem "ostrzejszej obrony interesów narodowych", ani polityką konfrontacji z Zachodem, to Putin w wyborach w 2018 roku powinien wystąpić z "nowymi ideami" - relacjonuje dziennik. Chodzi o "konkretny plan reform, który (Putin) ma zamiar zrealizować podczas swojej finałowej kadencji prezydenckiej".
"Putin widzi siebie w historii"
W komentarzu dla "RBK" politolog Konstantin Kostin ze zbliżonej do Kremla Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego tłumaczy, że wysoki wynik jest Putinowi potrzebny ze względu na cele, jakie mają być realizowane po wyborach: "przygotowanie do przekazania władzy i do zmiany struktury gospodarki". Zdaniem tego eksperta Putinowi potrzebna jest nie zwykła legitymizacja dla niego jako dla przywódcy politycznego, a jako dla "działacza państwowego".
Z oceną, że w kontekście ostatniej kadencji prezydenckiej liczy się wysoki wynik wraz z wysoką frekwencją zgadza się politolog Konstantin Kałaczew. "Putin widzi siebie w historii i z tego punktu widzenia na pewno ważne jest pokazanie trendu rosnącego w porównaniu z wynikami wcześniejszych wyborów. Odchodzić trzeba również przy trendzie wznoszącym" - podsumowuje ekspert.
Kolejna taka sytuacja
"RBK" wyjaśnia, że jeśli Putin w 2018 roku zostanie ponownie wybrany, to po raz kolejny będzie mógł kandydować dopiero sześć lat po zakończeniu kadencji, tj. w 2030 roku. Konstytucja nie pozwalała mu bowiem na ubieganie się o trzecią kadencję z rzędu.
Putin był już w takiej sytuacji po dwóch kadencjach prezydenckich w 2008 roku. Na następcę wskazał wówczas swojego zausznika Dmitrija Miedwiediewa. Analitycy od początku prognozowali, że Miedwiediew będzie jedynie strażnikiem kremlowskiego tronu i że Putin w 2012 roku zechce wrócić na Kreml. Tak też się stało. W 2030 roku Putin będzie miał 77 lat.
PAP/z Moskwy Anna Wróbel, oprac. WP/Natalia Durman