Ostatnie sekundy lotu Tupolewa - oryginalna analiza
Choć w sprawie katastrofy smoleńskiej większy rozgłos zyskują rozmaite fantasmagorie, kolejne rzeczywiście fachowe ekspertyzy wykluczają możliwość wybuchu na pokładzie samolotu. "Polityka" przedstawia oryginalną analizę ścieżki dźwiękowej ostatnich sekund lotu prezydenckiego Tu-154M, dokonaną przez fizyka i pilota prof. Pawła Artymowicza.
W lutym na Uniwersytecie im. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie odbyła się debata, organizowana przez zespół Antoniego Macierewicza. Przedstawiono na niej nowego eksperta, dr. Wacława Berczyńskiego, emerytowanego inżyniera firmy Boeing, projektującego części do samolotów i helikopterów. Jego zdaniem samolot nie zrobił "półbeczki", bo nie mógł.
Sprawa jest prosta - pisze prof. Artymowicz - Berczyński nie zrozumiał przepisów FAA, które odnoszą się nie do utraty siły nośnej na jednym skrzydle, jak błędnie mówił, ani utraty 20 proc. skrzydła, lecz do 20 proc. nierównowagi w chwilowym podmuchu wiatru o ściśle określonej, umiarkowanej prędkości. A przecież jako inżynier powinien obliczyć efekt utraty przez samolot końcówki skrzydła i w ten sposób przekonać się, że w sposób nieunikniony prowadzi to do obrotu maszyny do góry kołami - komentuje.
Żaden pseudoekspert Macierewicza, włącznie z najnowszym, nie zrozumiał też, że lądowanie na plecach jest bardziej niebezpieczne dla pasażerów niż na brzuchu, a rozpad samolotu na kawałki i wielkość pola upadku jego szczątków są typowe dla tego rodzaju katastrof (podobnie rozpadł się po utracie części skrzydła tuż nad ziemią Boeing 727 linii Eastern, lot 66, na lotnisku JFK w Nowym Jorku w 1975r.) - pisze Artymowicz.
Zdaniem prof. Artymowicza powinno się odtajnić możliwie wszystkie dane, na których opierała się komisja Macierewicza. Według niego nie ma też podstaw, żeby twierdzić, że samolot rozpadł się na kawałki jeszcze w powietrzu.