Ostatni specjalny pociąg z Warszawy do Rzymu
600 osób jedzie do Rzymu na pogrzeb
Papieża ostatnim ze specjalnych pociągów z Warszawy. Motywacje są
różne - jedni chcą w tej chwili prosić o błogosławieństwo i łaski,
drudzy oddać hołd zmarłemu, inni - podziękować za to, co dostali.
Ela i Robert spóźnili się na wcześniejszy pociąg o 17; po bilety stali we wtorek kilka godzin. On nie mógł wyrwać się z pracy, ona utknęła w korku w stolicy. Ela jest w trzecim miesiącu ciąży. Już w pociągu Robert ruszył między przedziałami, by kupić od kogoś butelkę wody mineralnej. Proponuje pani Urszuli 10 zł: To ponoć stawka watykańska - śmieje się. Niech pan da spokój - pani Urszula nie zgadza się przyjąć pieniędzy.
Jeśli do Katowic dla tych dwojga nie znajdzie się miejscówka - zamierzają wysiąść i wrócić do Warszawy. Ja to przetrwam, ale Ela... Wszyscy nam odradzali ten wyjazd, jednak to było coś silniejszego, pierwszy raz w ogóle do Rzymu i do Papieża... to był człowiek wyjątkowy. Czuliśmy, że jeśli nie pojedziemy, to nas będzie sumienie gryzło - mówi Robert.
Jedziemy m.in. właśnie dlatego, że czujemy, że to może być błogosławieństwo dla dziecka... to może być dar. Oczywiście nie należy robić Boga z Papieża, zresztą on sam tego nie chciał, ale jedziemy tam z prośbą o łaskę - dodaje.
Pani Urszula pracuje w kolejowej przychodni w Warszawie. Decyzja o wyjeździe była natychmiastowa, chociaż ma kłopoty z kręgosłupem. Na tej mszy na pl. Piłsudskiego bym nie wystała, ale dla Papieża wiem, że wytrzymam. Tłumy w Watykanie? Musimy się tam dostać, podejść jak najbliżej, nie ma innej możliwości - zapowiada z przekonaniem.
Jadę po prostu oddać mu hołd. To było piękne przejście na drugą stronę. Dzięki niemu ludzie teraz mniej boją się śmierci, ja już inaczej na to patrzę - mówi kobieta.
Kierownik pociągu sam zgłosił się do tej pracy. Jak mówi, było to dla niego oczywiste od chwili, gdy dowiedział się, że będą takie pociągi. Niestety, jedzie tylko do Katowic, bo za czeską granicą zmieni się obsługa pociągu, tak samo będzie w Austrii i Włoszech. Do samego Rzymu jedzie tylko dwóch polskich pracowników obsługi pociągu.
I tak by się nie dało wyjść, bo człowiek nie jedzie jako pielgrzym, tylko jako pracownik. Wydaje mi się, że to byłoby coś cudownego poczuć atmosferę, zobaczyć ten tłum. Bardzo żal, bo chciałoby się uczestniczyć w pogrzebie Ojca Świętego, najlepiej na placu św. Piotra, ale to jest nierealne. Ale jakaś cegiełka z mojej strony jest... - wzdycha.