"Ostatni bój Kaczyńskiego"
Jeżeli PiS nie uzyska w wyborach dobrego wyniku, w granicach 30 proc. poparcia, Jarosław Kaczyński odejdzie z polityki. Albo zostanie z niej wyeliminowany przez sfrustrowanych działaczy swojej partii - ocenia politolog, prof. Kazimierz Kik.
To jego ostatni bój, walczy o wszystko. Dlatego będzie maksymalnie radykalizował kampanię. Liczy, że taka strategia doprowadzi go do wygranej. Ale szanse ma marne. Już widać, że partia Kaczyńskiego znów przeszarżuje, znów przerazi Polaków. Będzie biegała z biało-czerwonymi flagami po Krakowskim Przedmieściu i straszyła przewrotem, kompletnym obaleniem państwa, które mamy obecnie i wznoszeniem nowego o twarzy Antoniego Macierewicza.
PiS nie jest więc w stanie wygrać, ale ma ogromny potencjał destrukcji państwa. Kaczyński nie uznaje żadnej władzy poza swoją. Może uzyskać wynik, który utrudni Platformie powołanie nowej koalicji i sparaliżuje kraj.
Ma ku temu kilka przesłanek. Główną jest oparcie na żelaznym elektoracie PiS-u. To jakieś 10-15% wyborców. Kaczyński będzie umacniał tę bazę wokół haseł narodowych i patriotycznych oraz idei budowania mitu swego brata. Wykorzystując przy tym błędy strony rządowej, która jest w defensywie.
Podejmie też walkę o elektorat socjalny oczekujący opieki ze strony rządu – emerytów, rencistów, bezrobotnych, ubogich. Kolejny punkt planu zakłada zapewne dywersję wśród dotychczasowych wyborców PO. Służyć ma temu nieustanne sączenie haseł odbierających liderom Platformy prawa do reprezentowania narodu. Oskarżeń, że nie są patriotami, tylko tymi, którzy „zdradzili o świcie”.
To może zdemobilizować sporą część elektoratu PO - tę bardziej konserwatywną. Zatrute ziarno insynuacji może tam zakiełkować. Wyborcy ci nie przejdą ani do lewicy, ani do PiS-u. Ale nie zagłosują też na PO. Zostaną w domach. A niska frekwencja to woda na młyn Kaczyńskiego. Na szczęście na destrukcji nie można zbudować większości. Ani w wyborach, ani w Sejmie.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Oto zniżki dla emerytów! Sprawdź