Oskarżona o sfałszowanie ustawy
Białostocka Prokuratura Apelacyjna postawiła byłej pracownicy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Janinie S., zarzut przerobienia projektu ustawy o rtv poprzez usunięcie z niego słów "lub czasopisma" - poinformował rzecznik prokuratury Janusz Kordulski.
Janina S. została przesłuchana przez prokuraturę. Jest to pierwsza osoba, której postawiono zarzuty w sprawie dotyczącej prac nad ustawą o radiofonii i telewizji i zniknięcia z jej nowelizacji słów "lub czasopisma". Brak tych słów oznaczał, że wydawcy czasopism mogli kupić ogólnopolską telewizję, a wydawcy dzienników, tacy jak "Agora" - nie.
Podczas przesłuchania przed sejmową komisją śledczą powołaną w sprawie tak zwanej "afery Rywina", była dyrektor departamentu prawnego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji zaprzeczała, że dokonała zmiany w tekście ustawy.
Podkreślała, że w jej tekście były słowa "lub czasopisma". Według niej do zmiany w zapisie antykoncentracyjnym doszło podczas marcowego spotkania w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji.
Członkowie komisji śledczej ws. afery Rywina są zadowoleni z decyzji białostockiej prokuratury o postawieniu zarzutów Janinie S.
Przewodniczący komisji Tomasz Nałęcz uważa, że ta decyzja przekreśla dotychczasową opinię prokuratury prezentowaną w sądzie, że Lew Rywin działał sam i nie było "grupy trzymającej władzę".
Przewodniczący klubu Platformy Obywatelskiej Jan Rokita również ma nadzieję, że postępowanie prokuratury otworzy drogę do postawienia przed sądem innych osób, ale jego zdaniem może być to trudne z powodu sposobu postępowania prokuratury. Rokita wyraził opinię, że polska prokuratura boi się polityków, przede wszystkim tych lewicy, i dlatego przed sądem stają zawsze - jak to określił - figury zastępcze.