PolskaOsiem lat dla trenera karate, który gwałcił chłopca

Osiem lat dla trenera karate, który gwałcił chłopca

Na osiem lat więzienia skazał łódzki sąd rejonowy trenera karate Andrzeja M., oskarżonego o
wykorzystywanie seksualne dwóch małoletnich zawodników i
wielokrotne zgwałcenie jednego z nich.

Osiem lat dla trenera karate, który gwałcił chłopca
Źródło zdjęć: © PAP

29.01.2007 14:50

Andrzej M. ma również 10-letni zakaz pracy z dziećmi i młodzieżą. Proces - ze względu na charakter sprawy - odbywał się za zamkniętymi drzwiami.

Uzasadniając wyrok sąd stwierdził, iż nie miał żadnych wątpliwości co do winy oskarżonego. Uwierzył zeznaniom pokrzywdzonych i świadków, choć sprawa wyszła na jaw po wielu latach. Sąd nie widział też skruchy u oskarżonego, choć ten w części przyznał się do winy, wskazując, że pokrzywdzony miał wtedy już ponad 15 lat i nie było żadnego molestowania. Sąd uznał to za "celową taktykę obronną oskarżonego" i nie dał wiary jego wyjaśnieniom.

Śledztwo dotyczące molestowania seksualnego małoletnich zawodników przez trenera wszczęto w lutym 2005 r. po doniesieniu prezesa Okręgowego Związku Karate (OZK) w Łodzi Henryka Maruchy.

Sprawę ujawnili dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej i radia RMF FM. Po publikacjach na ten temat do dziennikarzy zgłosił się były zawodnik klubu, twierdząc, że również był molestowany na obozie szkoleniowym, dziesięć lat wcześniej.

W trakcie śledztwa przesłuchano m.in. pokrzywdzonych chłopców i ich rodziców. Zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie trenerowi karate zarzutów wykorzystywania seksualnego i wielokrotnego zgwałcenia małoletniego poniżej 15-tego roku życia. Do tych przestępstw miało dojść - według prokuratury - w latach 1990-96.

Trenerowi przedstawiono także zarzut molestowania innego małoletniego chłopca na obozie sportowym w Murzasichlu w lecie 2004 roku. O wydarzeniach w Murzasichlu dziennikarzom opowiedział ojciec jednego z zawodników, który wraz z synem uczestniczył w zgrupowaniu klubu. Jego zdaniem, zachowanie trenera w Murzasichlu nie było jednostkowym incydentem; potwierdził to też były współpracownik trenera.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)