Organizator „Malty” o pracy organicznej XXI wieku
"Głos Wielkopolski" publikuje rozmowę z Michałem Merczyńskim, organizatorem Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego „Malta”. O pracy organicznej w XXI wieku z Merczyńskim rozmawiał Stefan Drajewski.
15.02.2007 | aktual.: 15.02.2007 09:59
"Głos Wielkopolski": Organizując w 1991 roku pierwszy Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Malta” zakładał pan, że przetrwa on szesnaście lat i rozwinie się w największy festiwal teatralny w Polsce?
Michał Merczyński: No cóż, od początku wierzyłem w ten projekt i upierałem się, aby nazwa, czyli Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Malta”, silnie stawiała akcent na międzynarodowy. Często powtarzam, że w „Malcie” jestem od A… i mam nadzieję, że nie będę do Z, czyli że mnie przetrwa! Cieszą mnie nagrody i wyróżnienia, które ostatnio spotkały „Maltę” – nagroda Polskiej Organizacji Turystycznej za najlepszy produkt turystyki kulturalnej, czy wyróżnienia dla koncertu „Americana na Malcie” w „Przekroju”, Radiu Tok FM i Trójce, ale najwyżej cenię wyniki badań przeprowadzonych przez Instytut Kulturoznawstwa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, z którego wynika że „Malta” jest wizytówką kulturalną miasta i regionu. To cieszy i zobowiązuje.
„Głos Wielkopolski” przyznał panu w 1993 roku na początku „maltańskiej drogi” Medal Młodej Sztuki w dziedzinie animacji kultury. Czy wie pan, że otrzymując Nagrodę Pracy Organicznej, dołączył pan do wąskiego grona laureatów obu nagród?
– Wiem: Agnieszka Duczmal, Stanisław Barańczak, Teatr Ósmego Dnia. To grono zobowiązuje, jeszcze bardziej…
Czuje się pan współczesnym organicznikiem?
– Tak, czuję się organicznikiem z nieograniczną wyobraźnią. Tylko szalone pomysły się liczą, ale udaje się je realizować dzięki konsekwentnej i metodycznej pracy zespołu. Ludzi, którzy mają do siebie zaufanie. Nie lubię dużych struktur, najbliższa jest mi zasada czołgu Rudy „chałupka ciasna, ale własna”. Mały kreatywny zespół wymyśla proch… Moją dewizą jest także zasada: myśl lokalnie, działaj globalnie!
Jest pan jednym z niewielu laureatów Nagrody Pracy Organicznej, którzy pracują poza Wielkopolską. Czy do Warszawy można przenosić i zaszczepiać idee organicznikowskie?
– Po pierwsze pracuję także w Warszawie, ale w duchu jestem poznańską pyrą. Pracowałem też w Łodzi, Amsterdamie… i paru innych miejscach, ale Poznań jest moim matecznikiem. Zależy mi na tym mieście, jego rozwoju, jego dynamice, która może być w różny sposób spożytkowana. Cieszę się, że staramy się o tytuł Kulturalnej Stolicy Europy i wierzę, że Poznań będzie miastem, które ten tytuł wygra. Sama dyskusja na ten temat jest już zaczynem, ale teraz musimy ostro ruszyć z kopyta. A w Warszawie, która jak każda stolica przyciąga magnesem większych możliwości, udaje się pewne idee poznańskie zaszczepiać. Czyni to znakomicie EKA Klub Wielkopolan. Natomiast w mojej pracy, czyli w Polskim Wydawnictwie Audiowizualnym, na osiem osób cztery to poznaniacy.
Kieruje pan od roku bardzo ważną instytucją, o której powszechnie niewiele wiadomo.
– Polskie Wydawnictwo Audiowizualne działa na styku archiwistyki i promocji kultury wysokiej w mediach elektronicznych. Przekładając na język praktyki, oznacza to, że dokonujemy zapisów audiowizualnych wybranych wydarzeń artystycznych – koncertów, spektakli teatralnych. Realizujemy także filmy dokumentalne, organizujemy festiwale... Naszą politykę zweryfikował rynek, bo wydawnictwa dobrze się sprzedają, także krytyka pozytywnie ocenia nasze działania, o czym świadczą nagrody, które zdobywają nasze produkty.
Michał Merczyński urodził się w 1962 roku w Poznaniu. Ukończył kulturoznawstwo na UAM. Był menedżerem Teatru Ósmego Dnia. Wspólnie z Włodzimierzem Mielcarkiem założył Agencję Artystyczną Taff Art. Przez rok pracował w ośrodku poznańskim Telewizji Polskiej. Przez kilka lat kierował Towarzystwem Muzycznym im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu, Teatrem Rozmaitości w Warszawie. Od 2005 jest dyrektorem Państwowego Wydawnictwa Audiowizualnego.
Stefan Drajewski