Organizacje społeczne i "S" chcą obywatelskiej ustawy o referendach
Referenda powinny służyć obywatelom, a nie partiom politycznym - pod takim hasłem przedstawiciele związków zawodowych i inicjatyw społecznych debatują Łodzi. Organizacje społeczne i "S" chcą obywatelskiej ustawy o referendach.
10.08.2013 | aktual.: 10.08.2013 17:33
Spotkanie zorganizował Instytut Spraw Obywatelskich wspólnie z NSZZ "Solidarność". Uczestniczy w nim prawie 100 osób z kilkunastu inicjatyw i organizacji społecznych, np. Krytyki Politycznej, Zielonych 2004.
Podczas imprezy ma zostać wyłoniony skład zespołu społecznego, który ma pracować nad obywatelską ustawą o referendach.
- Ta inicjatywa jest bardzo ważna i będziemy ją wspierali - mówił dziennikarzom przewodniczący "S" Piotr Duda.
Podczas spotkania zwrócił uwagę, że po 1989 roku nie odbyło się referendum ogólnokrajowe z inicjatywy obywateli. Przypomniał, że w ub. roku sejm odrzucił wniosek NSZZ "Solidarność" o przeprowadzenie referendum w sprawie wieku emerytalnego, pod którym podpisało się 2,5 miliona osób.
Jego zdaniem rządzący i politycy obawiają się referendów. - My jesteśmy im potrzebni raz na cztery lata, jako bydło wyborcze, a przez cztery lata mamy siedzieć cicho (...) Ale przed wyborami mówią, "dajmy się na mądrość obywateli" - mówił Duda.
Ocenił, że inicjatywa dotycząca zmiany ordynacji wyborczej w Polsce poprzez zebranie 500 tys. podpisów pod referendum niczego nie da, "bo politycy i tak to wrzucą do kosza". Według lider "S" trzeba najpierw zmienić ustawę o referendach.
Lider Solidarności skrytykował prezydenta Bronisława Komorowskiego, który zasugerował w środę w TVP 1, że nie weźmie udziału w ewentualnym referendum ws. odwołania prezydent Warszawy. - Skandal, hipokryzja, obłuda - wszystkie trzy słowa są adekwatne do tego co powiedział pan prezydent. Mam nadzieję, że jak za dwa lata będą wybory prezydenckie, to pan prezydent też wyjdzie i powie "rodacy, Polacy moi kochani nie idźcie do wyborów" - powiedział Duda.
Krytycznie odniósł się także do przygotowanego w Kancelarii Prezydenta projektu ustawy samorządowej. Przewiduje on m.in., że referenda lokalne byłyby ważne bez względu na liczbę uczestniczących w nich osób. Wyjątek stanowić miałoby referendum w sprawie odwołania organu jednostki samorządu wyłonionego w wyborach bezpośrednich - dla ważności takiego referendum konieczna byłaby frekwencja nie mniejsza niż w czasie wyborów tego organu; obecnie to 3/5 liczby osób, które uczestniczyły w wyborach.
- Z jednej strony pan prezydent chce wzmocnić referenda lokalne poprzez to, że obywatele w referendach mogą wyrażać swoje opinie w sprawach merytorycznych, a z drugiej strony chce osłabić referenda, w których mają prawo odwołać radnych, prezydenta, burmistrza i wójta. To idzie w bardzo niebezpiecznym kierunku - ocenił lider "S".
Podkreślił, że jednym z głównych postulatów wrześniowej akcji protestacyjnej związkowców w Warszawie będzie zmiana konstytucji w kwestii dotyczącej referendów krajowych.
Lider Solidarności liczy, że sobotnie spotkanie rozpocznie cykl programowych imprez, podczas których wypracowany zostanie obywatelski projekt ustawy o referendach, który następnie trafi do parlamentu.
Zdaniem prezesa Instytutu Spraw Obywatelskich Rafała Górskiego w Polsce referenda służą do rozgrywek partiom politycznym, a nie służą obywatelom. "Chcemy to zmienić i doprowadzić do sytuacji, kiedy referenda są w Polsce używane po to, żeby polepszyć jakość życia zwykłych obywateli, a nie po to, żeby były zagrywką w wojnach politycznych partii rządzącej czy opozycyjnej" - powiedział PAP Górski.
Według niego jest szansa na zmiany, bo najbliższe dwa lata będą latami wyborczymi. - Chodzi o to, żeby referendum krajowe było obowiązkowe po zebraniu jakieś liczby podpisów, np. 500 tys. albo miliona. Po drugie, żeby nie było określonej frekwencji, która warunkuje, czy referendum przejdzie czy nie - zaznaczył Górski.
Obecnie - zgodnie z prawem - sejm może postanowić o poddaniu pod referendum określonej sprawy z własnej inicjatywy, a także na wniosek senatu, Rady Ministrów lub obywateli. Inicjatywa obywatelska musi być poparta przez co najmniej 500 tys. osób, mających prawo udziału w referendum.
Według konstytucji sejm ma prawo zarządzić referendum ogólnokrajowe bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, a także prezydent za zgodą senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów. Wynik referendum jest wiążący, jeśli w referendum uczestniczyła więcej niż połowa uprawnionych do głosowania.