Publicystyka"Opozycjo to nieprzyzwoite. Na pogrzeb się idzie, a nie komentuje w internecie"

"Opozycjo to nieprzyzwoite. Na pogrzeb się idzie, a nie komentuje w internecie"

Panowie policzmy głosy! Albo lepiej nie. Lepiej ich nie liczymy, bo właściwie nie ma czego liczyć. A z tego co się da i tak wychodzi rachunek wstydliwy. Uroczystości pogrzebowe Jana Olszewskiego obnażyły intencje polityków, którzy tak chętnie nawołują do pojednań, do szacunku innych, zwłaszcza tych, którzy mają inne poglądy.

"Opozycjo to nieprzyzwoite. Na pogrzeb się idzie, a nie komentuje w internecie"
Źródło zdjęć: © PAP
Marek Kacprzak

Lista nieobecności była zbyt czytelna i zbyt długa, by mogła być przypadkowa. Brakło byłych prezydentów, byłych premierów, liderów partii opozycyjnych. Nie było kogo z opozycji liczyć. Wicemarszałek Sejmu, wicemarszałek Senatu, Paweł Kukiz, Stanisław Tyszka i być może jeszcze ktoś, kto zniknął gdzieś w tłumie, to zdecydowanie za mało. Zdecydowanie zbyt wymownie. Strasznie to smutne jak wielu ważnych polityków, nawet w obliczu śmierci, nie potrafi oddać czci byłemu polskiemu premierowi. Człowiekowi, który swoją kartę w historii Polski ma zapisaną nie tylko upadkiem swojego rządu.

Ta ich symboliczna nieobecność wiele mówi nam Polakom o tym, gdzie jako wspólnota teraz jesteśmy. Pokazuje nam, że utknęliśmy w miejscu, gdzie doraźnie interesy stają się ważniejsze od istoty człowieczeństwa. Że doszliśmy do punktu, w którym obecność na pogrzebie jednego z zasłużonych rodaków, może być odebrana jako polityczna słabość. Jako bratanie się z politycznymi wrogami.

Nie potrafię zrozumieć dlaczego ich wszystkich nie było. Bo nie wypada? Bo źle to będzie odebrane? Bo wiadomo było, że przyjdzie cały rząd, że będzie Jarosław Kaczyński, bo nieustająco Olszewskiego chwalił i bronił Antoni Macierewicz? A może zwyczajnie prowadzą ze swoimi politycznymi wrogami wojnę nawet po ich śmierci. Zapominając w tym wszystkim jedynie o tym, że swoją postawą, swoją nieobecnością pokazują, że sami na cześć i szacunek nie zasługują?

W pamięci mam ciągle ostatnie utyskiwania, że na pogrzebie Pawła Adamowicza nie pojawił się Jarosław Kaczyński. Utyskiwania głoszone z wyższością, moralnym wzmożeniem, z głosem wypełnionym żalem, że lider PiS marnuje szansę, by pokazać, że da się być przyzwoitym człowiekiem. Dziś wielu z nich zabrakło. Kaczyński wtedy musiał, a wy dziś nie musieliście? Wielu moralizatorów i polityków nawołujących do narodowych gestów pojednania wolało ograniczyć się do złożenia kondolencji na Twitterze. Tak, jakby to w zupełności wystarczyło w uznaniu zasług, które Jan Olszewski ma na swoim koncie.

Niektórzy nie wytrzymali i nie skorzystali z okazji by w takim dniu milczeć. Z zapalczywością komentowali pogrzeb, który oglądali w telewizji. Zamiast w ciszy i zadumie oddać chociażby maleńki hołd byłemu premierowi woleli skupiać się na własnej potrzebie obgadywania innych z pozycji podglądacza. Choć trudno było w to uwierzyć, czytając niektóre wpisy, to dla wielu polityków, ważniejsza od zadumy nad śmiercią, stało się zwykłe, ludyczne gadulstwo. Obgadywanie, zamiast oddania ostatniego hołdu. Do najwyższej rangi urosły takie szczegóły jak to, kto był jak był ubrany, kto się spóźnił, kto się uśmiechnął.

Czujecie się z tą swoją nieobecnością lepsi? Naprawdę? To nie była partyjna impreza środowiska PiS, to był państwowy pogrzeb byłego polskiego premiera. Wystraszyliście się, że zdjęcia z pogrzebów będą wykorzystane do wyborczych klipów? Stąd ta obawa, że ktoś was dostrzeże na tych zdjęciach z pogrzebu? Olszewski drugi raz już nie umrze. Kolejna taka szansa na oddanie mu ostatniego hołdu się już nie powtórzy.

Tak ma wyglądać ta nasza wspólna Polska? Zawiść zamiast oddawania choćby na końcu wyrazów szacunku? Przestańcie grać moralizatorów, przestańcie nas wszystkich pouczać jak żyć, by zasłużyć na miano bycia przyzwoitym.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)