Opozycja znów nie wytrzymała. Która to już awantura w Sejmie?
Posłowie opozycji coraz częściej tracą nad sobą panowanie i ruszają w kierunku ław zajmowanych przez posłów Prawa i Sprawiedliwości. Krzyczą, machają rękami i idąc szybkim krokiem zatrzymują się tuż przed prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Przekraczają kolejne granice i aż strach pomyśleć, czym to się kiedyś skończy.
W ostatniej z takich sytuacji poseł PO Sławomir Nitras wbiegł na mównicę sejmową i krzyczał do marszałka Marka Kuchcińskiego, że wicemarszałek Terlecki nazwał go "pajacem". Chwilę później Nitras odwrócił się i ruszył w stronę ław PiS. Całe zdarzenie opisywaliśmy TUTAJ.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Podobnych awantur jest w ostatnim czasie w Sejmie wiele. Najgłośniejsza to ta, gdy w kierunku Jarosława Kaczyńskiego ruszył poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński. Chwilę po nim do prezesa podbiegła Kinga Gajewska (PO) i z włączonym telefonem zaczęła wszystko nagrywać. W pewnym momencie telefon wyrwał jej Dominik Tarczyński z PiS i rozpętała się burza.
Parlamentarzyści przepychali się i krzyczeli jeden na drugiego. Najpoważniejszym momentem był jednak atak polityka PO Tomasza Lenza, który ostro popchnął posła PiS Józefa Leśniaka. W tej sprawie zostało złożone zawiadomienie do prokuratury i toczy się śledztwo.
Zobacz wideo: Gajewska (PO): Wykręcił mi ręce!
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Inna tego typu sytuacja to awantura z lipca, kiedy na miejscu nie mógł usiedzieć Krzysztof Mieszkowski z Nowoczesnej. Próbował wtedy wtargnąć na mównicę, po czym podbiegł do Jarosława Kaczyńskiego z rękoma w górze. Doszło do ostrej wymiany zdań, a na sali rozległo się głośne: "Prowokator. Prowokator." Ostatecznie prowadzący obrady Terlecki podjął decyzję o wykluczeniu Mieszkowskiego z obrad.
Możemy mieć jednak nadzieję, że politycy wreszcie się opamiętają i zamiast biegać po sali plenarnej wymachując rękami, ograniczą się do "bitwy" na merytoryczne argumenty.