Opozycja podjęła decyzję w sprawie wniosku o wotum nieufności wobec Ziobry. Stawką sędziowie pokoju
Szefowie klubów opozycyjnych odrzucili głośny pomysł Pawła Kukiza, by złożyć wniosek o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry - dowiedziała się Wirtualna Polska. Powód? - Brak wiarygodności Kukiza. Chce nas wykorzystać do wewnętrznych rozgrywek z Kaczyńskim. Niech się dogaduje ze swoimi kolegami z PiS, u nas nie ma czego szukać - słyszymy od liderów klubów parlamentarnych. Paweł Kukiz odpowiedział liderom opozycji. Polityk jest przekonany, że wkrótce zostanie uchwalony jego projekt o sędziach pokoju.
Paweł Kukiz wyciąga rękę do opozycji i składa propozycję: możemy razem odwołać z funkcji Zbigniewa Ziobrę, o ile złożycie wniosek o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości.
Ale opozycja pomysł Kukiza odrzuca. Dlaczego? Bo mu nie ufa.
Kukiz zawiedziony Ziobrą
- Jeżeli Ministerstwo Sprawiedliwości dalej będzie robiło problemy w sprawie projektu ustawy o sędziach pokoju, a opozycja wysunie kolejny wniosek o wotum nieufności dla ministra Zbigniewa Ziobry, to Kukiz'15 z pewnością go poprze - zapowiada Paweł Kukiz.
Były kandydat na prezydenta RP, a dziś poseł czteroosobowego koła poselskiego Kukiz’15-Demokracja Bezpośrednia, twierdzi, że "wkrótce Ziobro może mieć problem". - Za dwa, trzy tygodnie, mija pół roku od czasu ostatniego wotum nieufności dla pana ministra Ziobry. Jeśli dalej Ministerstwo Sprawiedliwości będzie robiło takie problemy z sędziami pokoju, to poprzemy wniosek o odwołanie ministra - mówi Kukiz.
O co chodzi? O flagowy projekt Kukiza. Czyli tzw. sędziów pokoju, których polityk chce wprowadzić do porządku prawnego jako całkiem nową instytucję w wymiarze sprawiedliwości. Ponad rok temu Kukiz - zawiązując porozumienie programowe z PiS - dogadał się z Jarosławem Kaczyńskim w sprawie poparcia sędziów pokoju. W zamian Kukiz zadeklarował lojalność w głosowaniach z PiS.
Mija jednak rok, a PiS nie pali się do uchwalenia projektu, który jest oczkiem w głowie Kukiza. Ba, są w partii rządzącej frakcje, które sędziów pokoju blokują. A najbardziej sprzeciwia się im Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry (która uważa projekt za niekonstytucyjny), bez której PiS nie ma w większości w Sejmie. Sytuacja jest zatem patowa.
Kukiz jest zawiedziony postawą Ziobry i jego posłów. Latem zadeklarował w rozmowie z reporterem Wirtualnej Polski, że dopóki PiS nie uchwali sędziów pokoju, dopóty on nie będzie głosować z PiS. - To na mnie wisi rządowa większość - mówił Kukiz.
Postawiony pod ścianą Jarosław Kaczyński zaczął się więc rozglądać za nowymi partnerami w Sejmie, by zapewnić PiS większość w głosowaniach. I ich znalazł: wciągnął do rządu posłankę Agnieszkę Ścigaj i zapewnił swojej formacji głosy posłów niezależnych. Kukiz nie jest już zatem dziś dla PiS niezbędny, aczkolwiek wciąż cenny.
Kukiz próbuje ugrać swoje ostrzeżeniami kierowanymi pod adresem Zbigniewa Ziobry. Proponuje opozycji polityczny deal: wniosek o wotum nieufności dla ministra sprawiedliwości. Kukiz - jako lider kilkuosobowego koła poselskiego - sam złożyć wniosku o odwołanie Ziobry nie może. Dlatego liczy na wsparcie opozycji.
- Ostatni wniosek o wotum nieufności wobec Zbigniewa Ziobry był w maju. Myślę więc, że w listopadzie, bo wtedy minie pół roku, pojawi się kolejny wniosek. Wiedząc, że opozycja regularnie wykorzystuje wota nieufności, zwłaszcza wobec ministra sprawiedliwości, spodziewamy się takiego ruchu - twierdzi bliski współpracownik Pawła Kukiza, poseł Jarosław Sachajko.
Ale czy kukizowcy trafnie odczytują nastroje i zamiary opozycji? Okazuje się, że zupełnie nie.
Kukiz jak Gowin? Opozycja nie ma złudzeń
Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, w czwartek 27 października liderzy największych opozycyjnych klubów i kół parlamentarnych - Borys Budka (KO), Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), Krzysztof Gawkowski (Lewica) i Hanna Gill-Piątek (Polska 2050) - spotkali się i zdecydowali, że odrzucają pomysł Kukiza. Słowem: opozycja nie złoży w najbliższych miesiącach wniosku o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Bo nie zamierza - jak twierdzi jeden z naszych rozmówców - "grać pod dyktando Kukiza", który "chce wykorzystać wniosek o wotum do swoich brudnych gierek z Kaczyńskim".
- Kukiz nie jest poważnym partnerem do rozmów. Sorry, za późno. Nie zamierzamy być tym bardziej jego narzędziem, tylko dlatego, że chce rozgrywać jakieś swoje interesy z Ziobrą i Kaczyńskim. Kaczyński wystawił Kukiza, a teraz Kukiz szuka u nas pomocy? To jest kpina. Niech sobie szuka u posłów PiS, to przecież jego koledzy, na których się chwilowo obraził. Ten człowiek nie ma żadnej wiarygodności - mówi nam jeden z liderów klubów parlamentarnych.
Inny dodaje: - Kaczyński rozegrał Kukiza tak, jak Gowina. Kiedy Kukiz zaczął Kaczyńskiemu fikać, to Kaczyński dokooptował sobie innych posłów. Teraz Kukiz nie jest mu do niczego potrzebny. Ale nawet nam go nie żal.
Kolejni rozmówcy przyznają: - Podczas spotkania polityków opozycji ustaliliśmy, że o jakichkolwiek rozmowach z Kukizem możemy mówić dopiero wtedy, kiedy poddany pod głosowanie w Sejmie zostanie wniosek o powołanie komisji śledczej ds. inwigilacji Pegasusem. Przecież to Kukiz był inicjatorem i przedstawicielem tego wniosku. To na jego prośbę wniosek o komisję złożyła demokratyczna opozycja. Okazuje się, że i tę sprawę Kukiz wykorzystał do swoich układów z Kaczyńskim. Jego wiarygodność jest bliska zeru.
O stanowisko liderów klubów parlamentarnych z opozycji zapytaliśmy samego Pawła Kukiza. Do momentu publikacji lider Kukiz’15 nie odpowiedział na naszą wiadomość.
Paweł Kukiz do zarzutów liderów klubów parlamentarnych odniósł się kilka godzin po publikacji na swoim profilu na Facebooku. Jak między innymi przyznał: "20 października napisałem SMS-y do Budki, Czarzastego i Kosiniaka z przypomnieniem, że wystarczy, aby opozycja złożyła wniosek do Pani Marszałek o włączenie do porządku obrad uchwały o powołanie tej Komisji [ds. podsłuchów]. Ja NIE MOGĘ, bo mam za mało posłów".
Kukiz wyraził też przekonanie: "Do końca kadencji pozostaje rok i uważam, że sędziowie pokoju uchwaleni zostaną, bo nawet gdyby Solidarna Polska za ustawą nie zagłosowała, to sędziów pokoju ma zapisane w programie PSL".
Pełna treść oświadczenia poniżej.
Kukiz liczył na wsparcie prezydenta
Prace nad rozwiązaniami dotyczącymi sędziów pokoju prowadził zespół pod kierownictwem prof. Piotra Kruszyńskiego, który rozpoczął działalność po rozmowach lidera Kukiz'15 Pawła Kukiza z prezydentem Andrzejem Dudą. Pierwsze czytanie wypracowanego w Kancelarii Prezydenta projektu odbyło się w Sejmie w grudniu ub. roku. Następnie projekt trafił do sejmowej komisji i podkomisji. Podkomisja pod koniec września zakończyła prace nad częścią dotyczącą sędziów pokoju, pozostał jej jeszcze projekt przepisów wprowadzających tę reformę, ale jej prace odroczono.
Jak pisaliśmy niedawno w WP, Kukiz szukał wsparcia ws. sędziów pokoju u prezydenta. Nie wiadomo jednak, czy Andrzej Duda naciska w tej sprawie na swoją macierzystą formację.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert o teście broni hipersonicznej. "Sygnał dla całego świata"
Pod koniec września Paweł Kukiz stwierdził, że kończy współpracę z Prawem i Sprawiedliwością. - Nie ma uchwalonych sędziów pokoju, a więc kończą się wspólne głosowania z PiS - zapowiedział wówczas. Polityk wskazał, że od października, zgodnie z zapowiedziami, przestanie głosować z partią rządzącą. - Do tej pory PiS świetnie wywiązywał się ze zobowiązań. Mamy uchwaloną ustawę antykorupcyjną, o konopiach medycznych, włóknistych, bezpośredniej sprzedaży dla rolników, wyrównanie świadczeń dla opiekunów osób niepełnosprawnych - wyliczał Kukiz.
Jak przyznał, "była prośba ze strony prezesa Kaczyńskiego o dalsze wspólne głosowania i argumentacja, że sędziowie pokoju są cały czas w dyskusji". - Powiedziałem, że jak się skończy dyskusja i zostanie uchwalona ustawa, to wracamy do wspólnych głosowań - stwierdził Kukiz.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski