Opozycja dostaje instrukcje z TVN? Mocne oskarżenia posła Kukiz'15
"Chodźcie do przodu, bo TVN dzwonił, że nas nie widać" - tak według posła Kukiz'15 Jerzego Kozłowskiego miał krzyknąć do kolegów jeden z posłów Nowoczesnej. W rozmowie z WP polityk zapewnia, że to prawdziwy cytat, a autorem słów miał być Witold Zembaczyński. Ten odpiera zarzuty i zapewnia, że nikt do niego nie dzwonił.
Media działające w spisku z opozycją to jeden z ulubionych tematów prawicy. Wiadomo, każde przyłapanie polityka władzy na kłamstwie to pomaganie "totalnym". W tę narrację często włączają się politycy Kukiz'15, którzy mediów nie lubią chyba tak po prostu. - Na sali plenarnej jeden z posłów N. do swoich partyjnych koleżanek i kolegów: „chodźcie do przodu, bo TVN dzwonił, że nas nie widać”. Cała prawda, całą dobę ... hehe - napisał Jerzy Kozłowski na Twitterze.
Zadzwoniliśmy do posła by spytać o konkrety. - Powtórzyłem ten tekst dosłownie - przekonuje w rozmowie z WP Jerzy Kozłowski. - Zaraz po tym telefonie wstali, bo siedzieli z tyłu, i przeszli do przodu - dodaje polityk. Parlamentarzysta Kukiz'15 zdradza, że cytowane przez niego słowa wypowiedział poseł Witold Zembaczyński, najlepiej znany z pracy w komisji śledczej ds. Amber Gold.
Polityk Nowoczesnej odpiera zarzuty. - Kompletna bzdura, ktoś chce się budować na atakowaniu mnie - mówi WP Witold Zembaczyński. - Nikt do mnie nie dzwonił, nikt do mnie nie pisał. Nie kontaktował się ze mną nikt z mediów - przekonuje. - W ogóle nie wiem kto to jest ten pan Kozłowski, chyba nie był zbyt aktywny w tej debacie. Kojarzę jedynie pana Jachnika i panią Zwiercan, która nie jest już w Kukiz'15. Nie kojarzę tego pana - mówi Zembaczyński.
Jednak faktem jest, że posłowie Nowoczesnej i PSL się przesiedli. Widać to na porównaniu dwóch zdjęć z transmisji dostępnej na stronie Sejmu. Po prawej stronie ekranu widać, że w czasie wysłania tweeta przez posła Kukiz'15 zapełniają się pierwsze ławki w części sali zajmowanej przez opozycję. Wcześniej jej posłowie siedzieli bardziej z tyłu. - Podczas sprawozdania Rzecznika Praw Obywatelskich pan Hołdys zaatakował nas, że nie byliśmy na sali. A kiedy przedstawiłem mu dowody na to, że było inaczej, zablokował mnie - mówi Zembaczyński, przywołując wydarzenia z września.
W sprawozdaniu stenograficznym z tego dnia nie ma żadnego śladu po słowach przypisywanych Zembaczyńskiemu, choć takie wypowiedz często pojawiają się jako "głos z sali".
Poprosiliśmy o komentarz biuro prasowe TVN, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.