Opolszczyzna: drapieżne piranie w zbiorniku po żwirowni. Kąpią się tam dzieci
Niezwykłe odkrycie na Opolszczyźnie. W zbiorniku po żwirowni niedaleko Gogolina jeden z wędkarzy złapał kilka sztuk drapieżnych piranii. Z ochłody w tym jeziorku korzystają często mieszkające w pobliżu rodziny z dziećmi.
20.08.2019 08:03
Zbiornik w wyrobisku po starej żwirowni jest zarybiony. Nic dziwnego, że jest celem wypraw wielu wędkarzy. Jednym z nich - jak informuje "Nowa Trybuna Opolska" - jest Jerzy Czerwiński z Głogówka. To on zaalarmował gazetę o żyjących w jeziorku piraniach.
- Od roku jeżdżę wędkować na zbiornik po dawnym wyrobisku żwiru między Malnią a Chorulą. To około 10 hektarów ładnej i czystej wody - opowiada "NTO" wędkarz. - Za pierwszym razem złapałem dwie piranie o długości 25 i 27 centymetrów, a trzecia przegryzła żyłkę i uciekła. Po raz drugi, w ostatnią sobotę 17 sierpnia, złapałem kolejne dwie sztuki, tym razem większe - 28 i 30 centymetrów - relacjonuje.
Zobacz także: W Polsce pływają piranie
Co ciekawe, nie tylko jemu udało się złowić piranie. Z jego relacji wynika, że także inni wędkarze złowili w tym akwenie co najmniej trzy sztuki tych drapieżnych ryb.
- To faktycznie piranie - przyznaje w rozmowie z gazetą Adam Podgórny, ichtiolog z Polskiego Związku Wędkarskiego. - Prawdopodobnie wypuścił je jakiś nieodpowiedzialny hodowca. Urosły za bardzo i przestały się mieścić w akwarium - dodał.
Zbiornik między Malnią a Chorulą jest odwiedzany nie tylko przez wędkarzy. W ciepłe dni przychodzą tam rodziny z dziećmi. Chętnie wchodzą do wody, żeby się ochłodzić. Nie zdają sobie sprawy z obecności w wodzie piranii, które potrafią być niebezpieczne nawet dla ludzi.
Zobacz także: Piranie w Wiśle
Ichtiolog uspokaja, że kilka sztuk piranii w tym akwenie nie stanowi większego problemu. - Pirania jest przyzwyczajona do innego klimatu. Póki jest ciepło, czuje się u nas dobrze. Kiedy przyjdą pierwsze mrozy - wyginie, albo wcześniej wyłapią je wędkarze - mówi "NTO". - Monitorujemy sytuację, czekamy na informację od gospodarza tego akwenu. Na razie nie ma potrzeby, żeby organizować tam odławianie z sieciami, bo to powoduje szkody dla innych gatunków - dodaje.
Gazeta przypomina, że to nie pierwszy na Opolszczyźnie przypadek piranii złowionych przez wędkarzy. Latem 2010 roku w Nysie Kłodzkiej w Nysie złapano kilka sztuk tych budzących postrach ryb.
Źródło: "Nowa Trybuna Opolska"