Opel stoi
Fabryka Opla w Bochum (PAP/EPA)
Wciąż trwa protest pracowników fabryki Opla w Bochum przeciwko masowym zwolnieniom, zapowiedzianym przez koncern General Motors. Pracownicy kolejny dzień koczują pod bramą zakładu.
Rzecznik rady zakładowej zapowiedział, że w poniedziałek robotnicy z porannej zmiany nie rozpoczną pracy, jeśli władze koncernu nie wycofają się z planów zwolnień. Na wtorek akcje solidarności zapowiedziano we wszystkich europejskich filiach koncernu.
Strajk w Bochum może wkrótce zatrzymać produkcję w zakładach w Polsce, Belgii i Wielkiej Brytanii, dokąd trafiają części z Niemiec.
Przyczyną protestów są planowane przez kierownictwo General Motors zwolnienia w niemieckich zakładach koncernu. W sumie pracę ma stracić 10 tysięcy osób, z czego 4 tysiące w Bochum i tyle samo w Ruesselsheim. Redukcje obejmą też fabryki w Eisenach i Kaiserslautern.
Zarząd General Motors ogłosił w czwartek, że do końca 2006 roku chce zlikwidować łącznie 12 tysięcy miejsc pracy w Europie, by uzyskać 500 mln euro oszczędności rocznie. Na kontynencie GM zatrudnia w sumie 62 tysiące osób, z czego 33 tysiące w Niemczech.
Szef GM na Europę Fritz Henderson powiedział w wywiadzie dla niedzielnego „Bild am Sonntag”, że jeżeli radykalny program oszczędnościowy nie zostanie zrealizowany, to Opel nie ma szans utrzymać się na rynku.