ONZ: w Radzie Bezpieczeństwa aplauz dla pokoju
Podczas piątkowego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ orędownikom pokojowego rozwiązania problemu irackiego zgotowano takie owacje, że przewodniczący posiedzeniu Joschka Fischer musiał w końcu przywoływać to szacowne gremium do porządku.
"Aplauzy są niedozwolone" - powiedział niemiecki minister spraw zagranicznych. - "Nawet w Walentynki" - dodał.
W sumie po piątkowym raporcie szefa inspektorów rozbrojeniowych Hansa Bliksa i dyrektora generalnego Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) Mohameda El Baradei, każdy ze stałych członków Rady Bezpieczeństwa pozostał przy swoim zdaniu.
Gromkimi brawami zebrani nagrodzili wystąpienie szefa dyplomacji francuskiej. Dominique de Villepin oświadczył m.in., że użycie siły wobec Iraku "nie jest dziś usprawiedliwione". Mówił też, że "jest alternatywa dla wojny: rozbrojenie Iraku dzięki inspekcjom".
Także szef dyplomacji rosyjskiej Igor Iwanow dostał brawa, kiedy opowiedział się za kontynuacją inspekcji w Iraku.
Nie było braw dla szefów dyplomacji USA i Wielkiej Brytanii, którzy uważali, że Rada Bezpieczeństwa powinna zagrozić Irakowi użyciem siły.
Niemiecka agencja dpa pisze, że emocje, jakie w piątek ujawniły się w Radzie Bezpieczeństwa świadczą o jednym - większość członków tego gremium nie jest obecnie gotowa pójść drogą konfrontacji militarnej z Irakiem, bez względu na to, że Stany Zjednoczone przygotowują już projekt odpowiedniej rezolucji.
Niemniej jednak, zauważa dpa, w siedzibie ONZ pojawił się w piątek pewien optymizm. Jako pozytywną oznakę dyplomaci odczytali fakt, że ani sekretarz stanu USA Colin Powell, ani szef dyplomacji brytyjskiej Jack Straw nie oskarżali tym razem Iraku wprost o "poważne naruszanie" (material breach) rezolucji nr 1441; termin "poważne naruszanie" był w przeszłości traktowany jako zielone światło dla interwencji militarnej. (aka)