ONZ bada rzekome użycia przez Izrael w Libanie pocisków uranowych
Specjalna ekipa ekspertów z ONZ-owskiego Programu ds. Środowiska (UNEP) bada w Izraelu informacje dotyczące rzekomego użycia przez jego armię w czasie 34-dniowej kampanii w Libanie latem tego roku nowej broni, zawierającej radioaktywny uran.
30.10.2006 10:30
Jak podaje poniedziałkowa prasa brytyjska i izraelska, grupa 20 ekspertów ONZ ściśle współpracuje z naukowcami libańskimi. Izraelski "Haarec" cytuje dyrektora bliskowschodniego oddziału UNEP Butrosa al-Harba, który oświadczył w wywiadzie dla libańskiego radia w niedzielę, że ostateczny raport w sprawie zostanie przedstawiony nie wcześniej niż w grudniu. Zapewnił, że "jeśli faktycznie uran został użyty, zostanie to z całą pewnością stwierdzone".
Izrael w niedzielę kategorycznie odrzucił oskarżenia. Rzecznik armii mjr Awital Leibowitz zaprzeczył, by tego rodzaju broń została użyta. Dodał, że jeśli naukowcy znajdą na miejscu ślady uranu, winni zastanowić się nad innym wyjaśnieniem zjawiska.
O sprawie ewentualnego użycia przez izraelską armię w Libanie broni uranowej napisał w sobotę brytyjski dziennik "Independent", powołując się na informację dr. Chrisa Busby'ego - sekretarza naukowego Europejskiej Komisji ds. Zagrożenia Radiacją. Także w poniedziałkowym numerze gazeta wraca do sprawy, informując o zaprzeczeniach Izraela i o misji UNEP w Libanie.
Według brytyjskiego dziennika, próbki ziemi, pobranej z dwu kraterów, powstałych po wybuchach izraelskich bomb w miejscowościach Chiam i at-Tirina południu Libanu, wykazują wysoki poziom radioaktywności i zdaniem naukowców, nie jest wykluczone, że użyto broni wykorzystującej uran 235. Obecność materiałow radioaktywnych w próbkach potwierdzono wstępnie w brytyjskim wojskowym laboratorium w Harwell, gdzie - jak pisze w poniedziałek "Independent" - naukowcy nadal zastanawiają się nad tym, o jaką broń może chodzić i dlaczego została użyta. "To wielka zagadka" - powiada cytowany przez dziennik profesor nauk wojskowych z uniwersytetu Cranfield, Chris Bellamy, wykluczając jednocześnie hipotezę o użyciu tzw. brudnej bomby.