Oni chcą zmienić Warszawę. Debata kandydatów na prezydenta

W debacie, która odbyła się w Krajowej Izbie Gospodarczej udział wzięli: Joanna Erbel z Partii Zielonych, Piotr Guział z Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu, Jacek Sasin z Prawa i Sprawiedliwości oraz Sebastian Wierzbicki z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Nie po raz pierwszy przy takiej okazji zabrakło Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wygląda na to, że prezydent unika bezpośredniej konfrontacji z innymi kandydatami.

Podczas spotkania debatowano na tematy dotyczące przedsiębiorców i poruszano kluczowe problemy dla rozwoju miasta. Kandydaci uznali, że sprawami, które trzeba uregulować jak najszybciej są: uporządkowanie prawa własności warszawskich gruntów, kwestie polityki czynszowej miasta dla lokali użytkowych, czy użytkowanie wieczyste. Rozmowa zeszła również na temat komunikacji miejskiej i zagospodarowania odpadów oraz budowania miasta bez barier architektonicznych. Kandydaci przedstawili zupełnie odmienne wizje dotyczące opłat za komunikację publiczną, od postulatu bezpłatnej komunikacji publicznej (Jacek Sasin), przez obniżkę cen biletów długookresowych i utrzymanie cen biletów jednorazowych (Piotr Guział), po obniżkę cen wszystkich biletów (Joanna Erbel i Sebastian Wierzbicki).

Wspólnym mianownikiem wszystkich kandydatów było zdecydowanie budowanie miasta bez barier architektonicznych. Wszyscy podkreślali, że chcą ułatwić życie nie tylko niepełnosprawnym, ale i rodzicom poruszającym się po mieście z wózkami dziecięcymi, czy rowerami. Kandydaci współpracowali w tym zakresie z organizacjami pozarządowymi i mieli okazję osobiście sprawdzić z jakimi utrudnieniami na co dzień stykają się osoby niepełnosprawne. Głos w sprawie zabrał Piotr Guział, który już usunął w zarządzanym przez siebie budynku urzędu dzielnicy, bariery architektoniczne, a pracujący tam urzędnicy zostali przeszkoleni z zakresu obsługi osób niepełnosprawnych.

W trakcie debaty poruszono także głośną ostatnio kwestię wywozu śmieci do warszawskiego Radiowa. Zaangażowani w sprawę politycy przekonywali, że dotychczasowy system wywożenia i przechowywania tam śmieci jest nieefektywny i kłóci się z zasadami racjonalnego gospodarowania odpadami.