One staną na drodze narodowców 11 listopada? "Chcemy wyrwać ten dzień neofaszystom"
Niepodległa dla Wszystkich 14 Kobiet z Mostu zastąpi w tym roku Marsz Niepodległości. Przynajmniej oficjalnie(*), bo grupa aktywistek ubiegła Roberta Bąkiewicza w zarejestrowaniu zgromadzenia w centrum Warszawy na trasie, którą od lat 11 listopada pokonują narodowcy. Bąkiewicz mimo prawomocnej decyzji sądu wzywa jednak narodowców do obecności w Warszawie. - Chcemy wyrwać Dzień Niepodległości z rąk neofaszystów - mówi w WP Beata Geppert, jedna z aktywistek, tłumaczka języka francuskiego.
(*) Prokuratura Krajowa poinformowała w piątek po południu, że Prokurator Generalny wniósł do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną. Zawnioskował w niej o uchylenie decyzji sądu zakazującej rejestracji Marszu Niepodległości jako zgromadzenia cyklicznego. Jednocześnie Zbigniew Ziobro zawnioskował o wstrzymanie tej decyzji sądu. Uwzględnienie skargi przez Sąd Najwyższy oznaczałoby, że marsz środowisk narodowych mógłby się odbyć 11 listopada jako zgromadzenie cykliczne. Rozmowa została przeprowadzona przed decyzją Prokuratora Generalnego.
Patryk Michalski, Wirtualna Polska: 14 Kobiet z Mostu ubiegło w tym roku narodowców w zarejestrowaniu zgromadzenia 11 listopada. Jak to się stało?
Beata Geppert, aktywistka, 14 Kobiet z Mostu: Po prostu byłyśmy szybsze. Ewka Błaszczyk, jedna z nas, zrobiła to dokładnie o północy, w dniu kiedy można było zarejestrować zgromadzenie. Najpierw będzie wydarzenie stacjonarne na Rondzie Praw Kobiet.
Czyli na Rondzie Dmowskiego, bo tak oficjalnie się ono nazywa.
Bardzo chcę, żeby to się kiedyś zmieniło i żeby w końcu zostało nazwane Rondem Praw Kobiet. Tam będziemy od 10:30 do 13:30. Przemarsz zacznie się o 14:00 i przejdziemy z ronda na błonia Stadionu Narodowego, przechodząc obok miejsca, gdzie cztery lata temu rozwinęłyśmy banner "Faszyzm stop".
I tam stałyście się 14 Kobietami z Mostu. Kim teraz jesteście?
Nieformalną grupą, którą połączyło właśnie to wydarzenie. Siedziałyśmy wszystkie razem, w otoczeniu kilkudziesięciu tysięcy narodowców, którzy obrzucali nas błotem, słyszałyśmy najgorsze obelgi, byłyśmy kopane w nerki i opluwane. Każdego takie doświadczenie by połączyło. Chociaż jesteśmy różne i czasami żremy się jak dzikie koty, ale to normalne u osób, które mają silne osobowości.
Po czterech latach o sobie przypominacie. Jaki jest cel waszego zgromadzenia?
Nazwałyśmy je "Niepodległa dla Wszystkich", bo chcemy wyrwać Dzień Niepodległości z rąk neofaszystów, nazioli, nacjonalistów czy jak ich tam nazwać. Chcemy, żeby 11 listopada był dniem, w którym wszyscy Polacy mogą świętować. Bez względu na to, czy są biali, czarni, czerwoni czy zieloni, czy są LGBT, heteroseksualni, czy są liberałami albo lewakami. Każdy ma prawo świętować w sposób pokojowy i otwarty.
Robert Bąkiewicz i jego środowisko nie zgadza się na nazywanie ich neofaszystami.
No oczywiście… Bo to są "prawdziwi patrioci"! My jednak inaczej wyobrażamy sobie patriotyzm, bo patriotyzm i ksenofobia to są zupełnie inne zjawiska. To my reprezentujemy opcję patriotyczną, a oni - opcję ksenofobiczną, zamkniętą na wszystko, co obce.
Dla kogo jest wasza demonstracja?
Dla wszystkich, którzy są otwarci, akceptują odmienność, nie są agresywni. Nie chcemy, żeby przyszli ludzie z poglądami ksenofobicznymi, antysemickimi i homofobicznymi.
Czyli zakładam, że tego dnia obok biało-czerwonych flag będą powiewały flagi tęczowe.
Pewnie tak. Tego dnia każdy przyniesie flagę taką, jaką chce. Będą flagi biało-czerwone, tęczowe, uchodźcze. Będzie muzyka. To ma być wesołe, otwarte zgromadzenie świętujące Dzień Niepodległości, a nie hołubiące nienawiść. Głos zabierze około 10 osób.
Kto będzie mówił?
Aktywiści, których zaprosimy. Będą mówili o Polsce, o niepodległości, ale także o sytuacji uchodźców na granicy polsko-białoruskiej, bo to obecnie jedna z najbardziej bolesnych spraw. Będzie też mowa o prawach kobiet, społeczności LGBT, służbie zdrowia, zawłaszczaniu wymiaru sprawiedliwości czy edukacji, która leży i kwiczy.
Zaprosicie też polityków?
Politycy są takimi samymi ludźmi, więc mają prawo przyjść, ale nie chcemy, żeby zabierali głos. To nie jest wydarzenie, które komukolwiek ma robić kampanię wyborczą. Niezależnie od opcji politycznej.
Obawia się pani przemocy? Wyzwisk, opluwania, o którym pani mówiła?
Nie boję się o siebie, bo nie mam wyobraźni, ale obawiam się o bezpieczeństwo innych ludzi. Szczególnie w świetle listów z groźbami śmierci, które docierały ostatnio do polityków Platformy Obywatelskiej czy weteranki Powstania Warszawskiego, pani Wandy Traczyk-Stawskiej. Zdałam sobie sprawę, że w tym kraju wszystko jest możliwe, choć jeśli chodzi o nasze wydarzenie, to najbardziej obawiam się po prostu zadymy czy bijatyki. Pewnie będziemy mieli racowisko, bo uczestnicy Marszu Niepodległości nie potrafią utrzymać rac i petard w rękach, tylko one im z tych rąk wylatują.
Czego oczekujecie od policji?
Zabezpieczenia.
Jakiego?
Nie mogę powiedzieć, jak to zabezpieczenie ma wyglądać, bo nie jestem policjantką. Od tego są funkcjonariusze, żeby wiedzieli, jak to zrobić. To jest ich rola i zawód. W środę zwróciłyśmy się do Komendanta Głównego Policji, bo do tego czasu nikt z nami się nie kontaktował w sprawie zabezpieczenia, mimo że policja ma taki obowiązek.
Zanim zaczęliśmy wywiad, powiedziała pani, że to może być "marsz dla hardcorowców".
Jeżeli policja go nie zabezpieczy, to rzeczywiście tak może być i wtedy przyjdą tylko ci najodważniejsi. Będzie to wtedy nieliczny marsz ludzi, którzy się nie boją. Mam jednak nadzieję, że policja spełni swoje obowiązki, przedstawi plan zabezpieczenia i będziemy mogły z czystym sumieniem zapraszać wszystkich.
A co jeśli narodowcy przejmą marsz?
Obawiam się tego. Pewnie będą próbowali to zrobić, bo będzie ich więcej, zapewne kilkadziesiąt tysięcy osób.
A was ile będzie: setki czy tysiące?
Bardziej setki.
I co wtedy zrobicie?
Nie wiem, co będziemy mogły zrobić poza zgłoszeniem policji, że sobie nie życzymy ich obecności, bo głoszą hasła, które nie są zgodne z naszymi. To wszystko. Przecież nie będziemy się z nimi bić. Niech pan Bąkiewicz ze swoimi koleżankami i kolegami się spotyka 11 listopada, jak tak bardzo mu zależy, ale niech idą zupełnie inną trasą, niech odczepią się od nas i w spokoju pozwolą nam odbyć nasze zgromadzenie.