Polska"On jest gów..., jego czas już minął" - skandal w Łodzi

"On jest gów..., jego czas już minął" - skandal w Łodzi

On jest gów... w mojej du.... Jego czas już minął. Jest świrem nienadającym się do niczego - tak o podopiecznych wyrażał się Henryk B., kierownik zespołu ds. rehabilitacji niepełnosprawnych w łódzkim MOPS. O sprawie już wiedzą jego przełożeni, którzy ukarali go odebraniem premii. Jak taka osoba może pracować z niepełnosprawnymi ludźmi?!

"On jest gów..., jego czas już minął" - skandal w Łodzi
Źródło zdjęć: © newspix.pl

15.07.2011 | aktual.: 15.07.2011 12:39

Monika Cichacz (34 l.), siostrzenica i pełnomocnik niepełnosprawnego, upośledzonego umysłowo Pawła (40 l.) rozmowy z kierownikiem nie zapomni chyba nigdy w życiu. – Zdałam sobie wtedy sprawę, że człowiek, który pracuje z chorymi ludźmi, tak naprawdę ich nienawidzi – mówi pani Monika.

Trafiła do niego, bo pan Paweł, po sześciu latach uczęszczania w warsztatach terapii zajęciowej został skreślony z listy. Nie przyszedł na kilka zajęć, bo miał ataki choroby. – Była na to zgoda pani prezes stowarzyszenia, prowadzącego warsztaty. Ale dowiedziałam się, że Paweł został skreślony. Powiedziała mi, że nie jest to jej decyzja. Skierowała do kierownika B. Poszłam. W nadziei, że czegoś się dowiem, wyjaśnię... – wspomina pani Monika.

Gdy zapytała B. o podstawę prawną do skreślenia, wściekł się.

– „A kim jest Paweł?" – krzyczał do mnie. I dodał: „on jest gównem w mojej dupie, debilem, który nie rokuje na podjęcie zatrudnienia”... – opowiada pani Monika. – Darł się tak, że słychać go było na korytarzu. Usłyszałam też, że Paweł to świr i musi odejść, żeby dać szansę na rehabilitację normalniejszym od siebie. Na koniec powiedział: „wypierd...ć z mojego budynku!”

Na schodach podeszli do niej pracownicy MOPS. Pytali co się stało, bo słyszeli krzyki kierownika.

– Wtedy się popłakałam z nerwów. Mimo że kierownik machał przede mną palcem, że jest nie do strącenia ze stołka, napisałam na niego skargę – dodaje kobieta.

Otrzymała odpowiedź, że skarga została uznana za zasadną, a zachowanie kierownika odbiegało od powszechnie przyjętych norm zachowania w instytucji publicznej oraz nie licowało z postawą urzędnika samorządowego.

– Tyle że usłyszałam, że trzeba dać mu jeszcze szansę. Pawłowi jej nie dano – mówi z goryczą Monika Cichacz. Kobieta zamierza złożyć do sądu pozew w sprawie naruszenia dobrego imienia pana Pawła. Ma dwóch świadków rozmowy z kierownikiem.

– Chcę tylko przeprosin, i może wpłaty pieniędzy na fundację, która przygarnęła Pawła. Dzięki której nadal funkcjonuje wśród ludzi i ma znów swój ukochany świat. Niestety mimo że sytuacja miała wykluczyć podobne incydenty, przeciwko kierownikowi wpłynęła kolejna skarga. Nie może być wyjaśniona ze względu na urlop urzędnika. Czy i tym razem skończy się na upomnieniu?

Urzędnik został zdyscyplinowany

Jolanta Piotrowska, wicedyrektor MOPS w Łodzi – W okresie od 1 stycznia 2011r. do 30 czerwca 2011r. na postępowanie p. Henryka B. do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi wpłynęły dwie skargi, z czego jedną uznano za zasadną, a jej rezultatem była rozmowa dyscyplinująca i ukaranie p. Henryka B. obniżeniem premii regulaminowej. Ostatni przypadek zachowania nie może być aktualnie wyjaśniony, ponieważ p. Henryk B. do 22 lipca przebywa za granicą na urlopie wypoczynkowym.

Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Odbiło mu? Strzelał do jadącego auta!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (173)