Olewnikowie: Sejm nas nie wysłucha, walczymy dalej
Sejm nie wysłucha na rozpoczętym we wtorek
posiedzeniu informacji ministra sprawiedliwości - prokuratora
generalnego na temat działań organów wymiaru sprawiedliwości w
sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.
21.10.2008 13:17
Klub PiS domagał się, by porządek obrad obecnego posiedzenia Sejmu został uzupełniony o taką informację. Jednak większość sejmowa opowiedziała się we wtorkowym głosowaniu przeciwko. Za tym, by Sejm wysłuchał informacji ministra sprawiedliwości głosowało 119 posłów, przeciwko było 230, a 16 wstrzymało się od głosu.
Głosowaniu przyglądali się siostra i ojciec Krzysztofa Olewnika - Danuta i Włodzimierz Olewnikowie.
Chciałbym, aby Sejm zajął się tą sprawą - powiedział Włodzimierz Olewnik jeszcze przed głosowaniem. Jak podkreślił, dla niego najważniejsze jest wyjaśnienie prawdy. Obojętnie, czy przyczyni się do tego Sejm, czy prokuratura. Chcę poznać prawdę - zaznaczył. Z kolei po głosowaniu Danuta Olewnik mówiła dziennikarzom, że to nie jest porażka. Będziemy walczyć dalej- podkreśliła. Jak mówiła, rodzina chce poznać nawet "najciemniejsze sprawy".
Przed głosowaniem Beata Kempa apelowała w imieniu klubu PiS, by Sejm uzupełnił porządek obrad o sprawę Krzysztofa Olewnika - ze względu, jak mówiła, na to, że "rodzina czuje się zastraszana, a w sprawie po prostu niewiele się dzieje".
Prowadzący obrad marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) podkreślił z kolei, że sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka otrzymuje informacje od prokuratora generalnego na temat sprawy Krzysztofa Olewnika.
W kwietniu odbyło się posiedzenie komisji poświęcone tej sprawie, podczas którego - jak przypomniał marszałek - posłowie zobowiązali resort, by co miesiąc informował komisję o działaniach. Do chwili obecnej, do komisji wpłynęły cztery informacje od prokuratora generalnego - zaznaczył Komorowski.
Do porwania Krzysztofa Olewnika, 27-letniego syna przedsiębiorcy branży mięsnej z Drobina (Mazowieckie), doszło w październiku 2001 r. Sprawcy zażądali okupu, kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 r. przekazano porywaczom 300 tys. euro, ale uprowadzony nie został uwolniony. Jak się potem okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany - Robert Pazik i Sławomir Kościuk udusili go. Ciało ofiary, torturowanej przed śmiercią, znaleziono dopiero po pięciu latach od porwania i trzech od zabójstwa.
W marcu tego roku Sąd Okręgowy w Płocku uznał winę 10 oskarżonych; jednego uniewinniono. Na dożywocie skazano Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - uznanych za winnych zabójstwa Olewnika. Pozostałych ośmioro - którzy uczestniczyli w porwaniu lub przetrzymywaniu Olewnika - dostało kary od 15 lat (z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po kilkunastu latach) do roku w zawieszeniu. Proces w tej sprawie, której akta liczą ponad 100 tomów, toczył się od października 2007 r.
Dwóch sprawców zbrodni popełniło samobójstwo. W olsztyńskim areszcie w czerwcu 2007 r. powiesił się Wojciech Franiewski, któremu prokuratura miała postawić zarzut sprawstwa kierowniczego zbrodni (wobec jego żony Katarzyny zapadł w płockim procesie najniższy wyrok - roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata). Wkrótce po ogłoszeniu wyroku przez płocki sąd, w kwietniu w podobny sposób w płockim zakładzie karnym popełnił samobójstwo Kościuk.
Od 2007 r. trwa śledztwo w sprawie nieprawidłowości w postępowaniu organów ścigania po porwaniu. Według mediów, chodzi m.in. o forsowanie wersji o rzekomym samouprowadzeniu Olewnika; niezabezpieczenie śladów biologicznych; nierejestrowanie przez policję rozmów telefonicznych porywaczy z rodziną Olewników; brak monitorowania przekazania okupu bandytom i nieoznaczenie banknotów oraz zlekceważenie anonimu podrzuconego ojcu ofiary, a wskazującego sprawców.
Dotychczas zarzuty usłyszało trzech policjantów: szef grupy operacyjnej z Radomia Remigiusz M. oraz dwaj funkcjonariusze z Płocka: Henryk S. i Maciej L. Prokuratura zarzuciła im utrudnianie śledztwa oraz niedopełnienia obowiązków służbowych. Żaden z nich nie przyznaje się do winy. Przed sądem dyscyplinarnym ma też stanąć prokurator prowadzący śledztwo.