ŚwiatOjciec Pratasiewicza: "To akt terroru"

Ojciec Pratasiewicza: "To akt terroru"

Według ojca zatrzymanego w zmuszonym do przymusowego lądowania w Mińsku samolocie Ramona Pratasiewicza, była to "starannie przygotowana" akcja. Jak dodaje, nie wie, gdzie teraz przebywa jego dziecko.

Białoruski opozycjonista gościł w sierpniu 2020 roku 2 Gdańsku
Białoruski opozycjonista gościł w sierpniu 2020 roku 2 Gdańsku
Źródło zdjęć: © Jerzy Pinkas / www.gdansk.pl | Jerzy Pinkas / www.gdansk.pl

Ojciec białoruskiego opozycyjnego aktywisty i dziennikarza Ramana Pratasiewicza ocenił, że zatrzymanie jego syna w Mińsku było starannie przygotowane, prawdopodobnie nie tylko przez białoruskie tajne służby - podaje PAP. Samolot, na którego pokładzie znajdował się niezależny dziennikarz, został zmuszony do lądowania w Mińsku podczas rejsu Ateny-Wilno.

- Jestem przekonany, że była to zaplanowana wcześniej operacja, starannie przygotowana, prawdopodobnie nie tylko przez służby specjalne Białorusi - mówił cytowany przez agencję Dzmitry Pratasiewicz, ojciec opozycjonisty. - Wiele mediów nazywa to aktem terroru. Całkowicie się z tym zgadzam - dodał.

Powiedział Radiu Swoboda, że "chociaż był w kontakcie z synem i wiedział, że ten udał się na wakacje, nie znał dokładnej daty jego powrotu, a o zatrzymaniu dowiedział się z mediów".

Zobacz także: Sankcje uderzą w Białoruś. Wiceszef MSZ zapowiada działania

Nie wiadomo co się dzieje z Pratasiewiczem

- Bardzo martwimy się o naszego syna. Niestety nie wiemy, gdzie jest i co się z nim dzieje. Mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze - mówił Dzmitry Pratasiewicz.

Jednocześnie wyraził też nadzieję, że presja międzynarodowa, w tym zakaz lotów nad Europą dla białoruskich przewoźników, wpłynie na sytuację jego syna i zmiany na Białorusi.

Przypomnijmy, samolot pasażerski linii Ryanair, który w niedzielę leciał z Aten do Wilna, został zmuszony przez władze białoruskie do lądowania w Mińsku. Pojawiła się informacja, że na pokładzie jest bomba. Polecenie lądowania wydali kontrolerzy lotów w Mińsku.

Na miejscu okazało się jednak, że zagrożenia ładunkiem wybuchowym nie było. Zatrzymany natomiast został lecący tym samolotem opozycjonista Raman Pratasiewicz, który był poszukiwany listem gończym przez białoruskie władze.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)