Ojciec oskarżony o usiłowanie zabójstwa 3‑miesięcznego syna
Przed łódzkim sądem okręgowym rozpoczął się ponowny proces 31-letniego mężczyzny oskarżonego o znęcanie
się ze szczególnym okrucieństwem i usiłowanie zabójstwa swojego
trzymiesięcznego synka Kubusia. Może mu grozić kara nawet
dożywotniego więzienia.
07.03.2006 | aktual.: 07.03.2006 13:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
31-letni Marcin W. odpowiadał już przed Sądem Rejonowym w Łodzi za znęcanie się na dzieckiem, ale przed zakończeniem procesu prokurator wystąpił z wnioskiem o zmianę kwalifikacji prawnej na usiłowanie zabójstwa dziecka; sprawa trafiła do sądu okręgowego.
Według prokuratury Marcin W. znęcał się nad trzymiesięcznym wówczas Kubusiem na przełomie 2004 i 2005 r. Ściskał dziecko, potrząsał chłopca i uderzał nim o twarde przedmioty. Zdaniem oskarżyciela, znęcając się nad synkiem mężczyzna godził się na to, że mogło to prowadzić do śmierci dziecka.
Chłopiec z poważnymi obrażeniami głowy trafił w połowie stycznia zeszłego roku do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Przywieziono go z jednej z łódzkich przychodni, do której przyniesione zostało przez swoją ciotkę - siostrę oskarżonego.
Chłopczyk był nieprzytomny. Stwierdzono liczne obrażenia wewnętrzne, złamania kości czaszki, sińce na policzkach. Lekarze Instytutu przez kilka dni walczyli o jego życie. W wyniku obrażeń Kubuś doznał postępującego zaniku mózgu. Dziecko nie słyszy, nie widzi. Zdaniem biegłych, nie będzie nigdy w stanie samodzielnie funkcjonować i aby żyć, będzie wymagało stałej opieki i rehabilitacji.
Oskarżony przed sądem nie przyznał się do winy; zapewniał, że nie chciał do tego dopuścić. Broń Boże nie chciałem zabić syna. Wszystko co się zdarzyło, to wynik mojej głupoty - mówił. Przyznał jedynie, że dziecko raz spadło z wersalki, a on dwa razy potrząsnął synem i wtedy mógł uderzyć jego główką o oparcie wersalki. Oskarżony uważa, że dobrze opiekował się synem po śmierci jego żony (kobieta w grudniu 2004 r. popełniła samobójstwo).
Sąd rozpoczął we wtorek przesłuchania świadków m.in. lekarzy. Zeznający neurochirurg, który przeprowadzał operację chłopca, mówił, że nie wie czy dziecko by przeżyło, gdyby nie odbyła się operacja. Zeznał, że w swojej 15-letniej praktyce widział takie obrażenia - ale były one efektem wypadku samochodowego, pobicia czy upadku z drugiego piętra. Lekarz jest przekonany, że takie obrażenia u dziecka nie mogły powstać po upadku z wersalki. Proces Marcina W. toczył się w ubiegłym roku przed łódzkim sądem rejonowym. Początkowo prokuratura oskarżyła mężczyznę o okrutne znęcanie się nad dzieckiem, za co grozi kara do 10 lat więzienia. W grudniu ubiegłego roku przed zakończeniem przewodu sądowego prokurator wystąpiła jednak z wnioskiem o zmianę kwalifikacji prawnej na usiłowanie zabójstwa dziecka w wyniku znęcania się ze szczególnym okrucieństwem.
Prokuratura uznała bowiem, że materiał dowodowy jest dużo szerszy, a wynika z niego, że oskarżony świadomie wyrządzał dziecku krzywdę i godził się na to, że skutkiem jego zachowania mogła być śmierć dziecka. Sąd uwzględnił wniosek i skierował sprawę do sądu wyższej instancji. Trudno sobie nawet wyobrazić rozmiar okrucieństwa i krzywdy jakie oskarżony wyrządził dziecku. Jego postawę i zachowanie przed sądem określić można jako nieludzkie - argumentowała wówczas sędzia Anna Starczewska.
W związku z tą sprawą sąd skazał na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat babkę dziecka Ewę W., oskarżoną przez prokuraturę o nieudzielenie pomocy swojemu wnukowi. Kobieta dobrowolnie poddała się karze.
Sprawa Marcina W. była jedną z pierwszych, w której prokuratura zmieniła kwalifikacje prawną zarzutów, po tym jak w listopadzie zeszłego roku minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wydał wytyczne dla wszystkich prokuratur, aby w sprawach o pobicie małych dzieci rozważały zmianę kwalifikacji prawnej czynu - ze znęcania się na usiłowanie zabójstwa. Grozi za to kara od 8 lat do dożywotniego więzienia.
Półtoraroczny obecnie Kubuś przez wiele miesięcy przebywał w specjalistycznym ośrodku w Częstochowie; obecnie jest pod opieką siostry oskarżonego, która stara się o jego przysposobienie.