Ojciec Jakiego stracił pracę. W tle poważne oskarżenia
Ireneusz Jaki, prywatnie ojciec europosła Solidarnej Polski Patryka, stracił swoje stanowisko. W ostatnich latach był on prezesem zarządu spółki Wodociągi i Kanalizacja w Opolu. Oficjalnie decyzja ma związek z chęcią "uspokojenia sytuacji w spółce" - poinformowała jej przewodnicząca rady nadzorczej. Jaki został wcześniej oskarżony o mobbing, o czym donosił TVN24. Mężczyzna nie zgadza się ani z oskarżeniami, ani z decyzją o zwolnieniu.
Sytuacja w opolskiej spółce Wodociągi i Kanalizacja opisywana jest przez dziennikarzy od kilkunastu tygodni. TVN24 ujawniła, że Ireneusz Jaki, czyli prezes zarządu, oskarżony został przez pracowników o mobbing i "upokarzanie". Sam temu zaprzeczał, w jego obronie stawał wówczas jego syn.
Wzajemne oskarżenia
Sam Jaki twierdził, że oskarżenia są formą zemsty za ujawnienie nieprawidłowości przy przetargu na dostawy energii elektrycznej do WiK. O działanie na szkodę spółki, oskarżył członków zarządu rekomendowanych przez prezydenta Opola. Chodzi o Agnieszkę Maślak i Sebastiana Paronia, którym prokuratura postawiła zarzuty.
Co warto jednak podkreślić, pierwsze informacje dotyczące możliwego mobbingu w spółce - jak informuje TVN24 - pojawiły się już w 2018 roku. Ostatecznie, to właśnie oskarżani przez Jakiego członkowie zarządu, wcześniej w imieniu pracowników złożyli zawiadomienie do prokuratury w sprawie podejrzenia mobbingu ze strony prezesa.
Zawieszenie prezesa zarządu
Ostatecznie Ireneusz Jaki został zawieszony w obowiązkach w maju - na trzy miesiące. Argumentowano tę decyzję brakiem wprowadzenia procedur antymobbingowych w spółce oraz utrudnianiem czynności po zgłoszeniach przypadków mobbingu.
Po upłynięciu zawieszenia, rada nadzorcza spółki ponowiła swoją decyzję i powołała zewnętrzną komisję do wyjaśnienia zarzutów mobbingowych. Potwierdziła ona nieprawidłowości, o czym pisała "Gazeta Wyborcza".
Jaki zaskarżył wówczas decyzję o zawieszeniu i sąd w Opolu zdecydował w październiku o jego przywróceniu. W reakcji 10 pracowników tego samego dnia odmówiło wykonywania swoich obowiązków i poszło na zwolnienie. Rada znów postanowiła wówczas zawiesić prezesa.
Odwołanie Jakiego i wiceprezesów
Finalnie rada nadzorcza WiK w poniedziałek podjęła w tej sprawie szersze decyzje. Jak poinformowała jej przewodnicząca Anna Habzda, zapadły one w trakcie tajnego głosowania, w którym wynik nie był jednogłośny. W jego efekcie odwołany został prezes Ireneusz Jaki oraz dwójka wspomnianych wiceprezesów: Agnieszka Maślak i Sebastian Paron.
"Każda z tych osób została odwołana z innych powodów, ale zasadniczo odwołanie członków zarządu ma na celu uregulowanie i uspokojenie sytuacji w Spółce. (...) Pomimo tego, że uchwała została podjęta niejednogłośnie, to jest podjęta skutecznie, gdyż zgodnie z ustawą o gospodarce komunalnej kompetencja, co do powoływania i odwoływania członków zarządu w spółkach komunalnych, należy do Rady Nadzorczej. Rada podejmuje uchwały kolegialnie większością głosów i nie może być blokowana przez jednego członka Rady Nadzorczej" - napisała przewodnicząca RN WiK w oświadczeniu.
Jaki nie zgadza się z decyzją
W rozmowie z Polską Agencją Prasową Ireneusz Jaki uznał poniedziałkową uchwałę RN WiK za sprzeczną z prawem i zapowiedział skierowanie sprawy do sądu.
"O ile mi wiadomo, umowa z Polskim Funduszem Rozwoju, która nie przewiduje możliwości odwołania prezesa spółki bez zgody tego udziałowca, nadal obowiązuje. Według mojej wiedzy, takiej zgody przedstawiciel PFR nie udzielił, a reprezentanci mniejszościowych udziałowców, czyli podopolskich gmin, wstrzymali się od głosu. Uważam, że uchwała Rady Nadzorczej WiK, podjęta głosami reprezentantów ratusza, jest bezprawna i stanowi ciąg dalszy represji pod moim adresem ze strony władz miasta za ujawnione przeze mnie nieprawidłowości" - przekazał Jaki.
Źródło: TVN24, PAP