PolskaOjciec Hejmo donosił na Kościół

Ojciec Hejmo donosił na Kościół

Dominikanin ojciec Konrad Hejmo był agentem SB w latach 1975-1980, a od 1980 do 1988, gdy był już w Watykanie - wywiadu PRL. Informuje o tym opracowanie historyków Instytutu Pamięci Narodowej, które zostało opublikowane na stronach internetowych IPN. "Sądzimy, że o. Hejmo stanowił dla MSW jedno z najcenniejszych źródeł informacji" - czytamy w raporcie.

Ojciec Hejmo donosił na Kościół
Źródło zdjęć: © PAP

01.06.2005 | aktual.: 02.06.2005 06:41

Obraz

Najpierw SB, potem wywiad

Jak wyjaśnia współautor raportu Paweł Machcewicz, ojciec Hejmo wiedział, co robi i w sposób świadomy przekazywał informacje, których nie powinien był przekazywać, ponieważ godziły w dobro Kościoła. Inny IPN-owski historyk Andrzej Grajewski mówi wręcz, że ojciec Hejmo zdradził polski Kościół, ponieważ te informacje szkodziły mu, bez względu na to, komu były przekazywane.

Dokumentacja IPN dzieli się na dwie części. Pierwsza obejmuje okres 1975-1980, kiedy to kandydat na tajnego współpracownika, a następnie tajny współpracownik "Dominik", był prowadzony przez V Wydział IV Departamentu MSW, który zajmował się Kościołem katolickim i innymi wyznaniami. Druga część obejmuje okres 1980-1988, czyli lata współpracy "Dominika" - "Hejnała" z Departamentem I MSW, czyli wywiadem PRL.

Pierwsze rozmowy ojca Hejmo z oficerami IV Departamentu MSW odbyły się w listopadzie 1975 roku w klasztornym mieszkaniu dominikanina w Poznaniu i były nagrywane bez wiedzy duchownego. Hejmo był wówczas sekretarzem katolickiego pisma "W drodze". Według autorów raportu Hejmo miał "ugodowe nastawienie" do fukcjonariuszy SB, chcąc wypracować pozwolenie na zwiększenie nakładu pisma.

Chętnie dzielił się swoimi informacjami i domysłami związanymi z wewnętrznym życiem Kościoła. Mówił o napięciach w ówczesnym Kościele i charakteryzował poszczególnych duchownych. Rozwodził się też szeroko na temat sporów między dominikanami i metropolitą krakowskim kardynałem Karolem Wojtyłą.

"Dużo mówi, ale ogólnie"

W kwestionariuszu osobowym na kandydata na tajnego współpracownika w 1976 r. o Hejmie pisano w rubryce: "Walory osobiste cechy ujemne": "miła powierzchowność, dużo mówi, podtrzymuje rozmowę, jako b. duszpasterz akademicki ma szerokie kontakty z młodzieżą i inteligencją". W kolejnej rubryce pt. "Ocena osobistego zetknięcia z kandydatem do pozyskania" można przeczytać słowa zapisane przez oficera prowadzącego z Wydziału V Departamentu IV MSW mjra Wacława Głowackiego: "Chętnie rozmawiał na interesujące SB tematy, przekazywał ciekawe informacje, chociaż o treści raczej ogólnej. Chętnie godzi się na dalsze rozmowy, obiecał skontaktować się ze mną podczas pobytu w Warszawie, nie uczynił tego jednak. W rozmowie jest wylewny, mówi obszernie, chętniej na tematy problemowe niż poszczególnych zakonników".

Według opracowania, w rozmowach z funkcjonariuszem SB "o. Hejmo prowadził swoistą grę". "Jak się wydaje, głównym celem podjęcia jawnych de facto spotkań w klasztorze, była chęć uzyskania jak najlepszych warunków pracy dla redakcji 'W drodze'. Podkreślał zatem lojalną postawę wobec państwa: 'komunizm, mimo wszystko, jest bliższy kościołowi niż wszystkie dotychczasowe formacje społeczno-ekonomiczne' - miał stwierdzić podczas drugiej rozmowy" - stwierdzono w opracowaniu.

Po trzeciej rozmowie, pod koniec 1976 roku, Hejmie założono teczkę kandydata na tajnego współpracownika. Uznano bowiem, że wyraża on chęć podtrzymywania kontaktów z funkcjonariuszami SB. W dokumentach zaznaczono, że ojciec Hejmo miał świadomość prowadzenia dialogu z władzami dla obustronnych korzyści.

Do początku 1980 roku Konrad Hejmo przeprowadził z SB dziewięć rozmów. Ich tematem byli między innymi duchowni angażujący się w działalność opozycyjną oraz wewnętrzne sprawy zakonu dominikanów. Od funkcjonariuszy otrzymywał też drobne upominki. Według autorów raportu materiały dotyczące tajnego współpracownika "Dominika" z lat 1975-1980 niewątplilwie obciążają ojca Hejmo, mimo, że nie był on w tym czasie świadomym agentem SB.

Donosił na Dziwisza i Bonieckiego

W 1980 roku Konrad Hejmo wyjechał do Rzymu. Wówczas zaczął być prowadzny przez wywiad PRL. Otrzymał nowy pseudonim - "Hejnał". Rezydent polskiego wywiadu w Rzymie - "Lakar" - kontaktował się z "Hejnałem", podając się za agenta BND, wywiadu zachodnioniemieckiego.

Podczas rozmów Hejmo miał opowiadać między innymi o polskich duchownych pracujących w Watykanie i relacjach między nimi, polityce wschodniej Watykanu oraz o tym, jak Kuria Rzymska ocenia zaangażowanie papieża w polskie sprawy. Niektóre z tych informacji były przez wywiad oceniane "bardzo wysoko".

Będąc w Watykanie ojciec Hejmo donosił między innymi na księdza Stanisława Dziwisza, Dominika Morawskiego, Bogdana Cywińskiego, księdza Adama Bonieckiego czy księdza Bogumiła Lewandowskiego. Przekazywał również podziemną prasę, która docierała do Watykanu i odkrywał kanały, przez jakie była kolportowana. Analizował też postawy i poglądy polskich duchownych i ludzi emigracji "solidarnościowej" mieszkających w Rzymie lub odwiedzających to miasto. Jednym z głównych tematów rozmów była też analiza polityki Watykanu, w tym najbliższegom otoczenia Jana Pawła II, na wybuch stanu wojennego w Polsce. Ojciec Hejmo analizował również postawę i poglądy członków Episkopatu Polski przyjeżdżających do Watykanu w okresie stanu wojennego. Mówił też o wspieraniu przez papieża podziemia "Solidarności".

Według "Hejnała" prymas Polski nie posiadał autorytetu wśród biskupów, a także w Watykanie; konflikt "Warszawy" z "Krakowem" po 13 grudnia 1981 r. tylko miał się umocnić. Papież niezadowolony z postawy zwolenników Prymasa, miał ostro strofować niektórych z nich (abp Jerzego Strobę), a zdecydowanie faworyzować zwolenników polityki twardej ręki; przykładowo kard. Franciszek Macharski został przyjęty pierwszego dnia po swym przylocie do Rzymie, a prymas Polski dopiero następnego - stwierdza raport IPN.

Historycy twierdzą, że ojciec Konrad Hejmo nie donosił na papieża. Wiadomo jednak, że w otoczeniu Jana Pawła II byli inni, cenni dla bezpieki agenci.

Z dokumentów SB wynika, że "Hejnał" mógł być nieświadomy, że w Rzymie pozostał współpracownikiem SB. Za dostarczane dokumenty i informacje otrzymywał jednak wynagrodzenie. Charakter tych informacji w dużej części był typową wiedzą, którą pragnie zdobyć wywiad czy służba bezpieczeństwa.

"Podpisywał pokwitowania bez wahań"

Pierwsze wynagrodzenie "Hejnał" otrzymał w sierpniu 1981 roku. Ostatnie prawdopodobnie w drugiej połowie 1988 roku. Otrzymywał je za pośrednictwem "Lakara" z funduszu I Departamentu MSW. W aktach znajdują się pokwitowania ojca Hejmy. Według zachowanych rachunków i notatek "Hejnał" otrzymał blisko 20 tysięcy marek niemieckich. Według materiaów SB "Hejnał" podpisywał pokwitowania "bez specjalnych wahań, wątpliwości czy też wyrażania obaw". Przy podpisywaniu zwracał tylko uwagę na sumę.

Centrala MSW nie miała pewności co do intencji o. Konrada Hejmy, a nawet dopuszczała, że prezentuje on "wrogą postawę" - podkreślają autorzy raportu IPN na temat sprawy o. Konrada Hejmy. Szczególnie było to widać po wyjeździe dominikanina do Rzymu, gdzie zajmował się nim "Lakar", podający się za agenta zachodnioniemieckiego. Hejmo nie informował o tych spotkaniach agentów SB.

Mimo to, według historyków IPN ojciec Hejmo stanowił dla MSW jedno z najcenniejszych źródeł informacji o sytuacji w Watykanie i w polskim Kościele w latach 80. Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Leon Kieres odtajnił całość akt o. Konrada Hejmy, wobec czego w Internecie mogło pojawić się całe opracowanie historyków IPN nt. związków dominikanina ze służbami specjalnymi PRL - poinformował szef kolegium IPN Sławomir Radoń.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
raportagentipn
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)