Dolny Śląsk w obliczu kryzysu. Branża turystyczna bije na alarm
Po wielkiej wodzie Dolny Śląsk stanął w obliczu kolejnego, poważnego wyzwania. Hotelarze biją na alarm i mówią o fali rezygnacji z turystycznych rezerwacji.
25.09.2024 | aktual.: 25.09.2024 11:41
Po powodzi na Dolnym Śląsku Polacy zaczęli masowo odwoływać rezerwacje w hotelach i pensjonatach w regionie - również z obszarów, które nie zostały bezpośrednio dotknięte przez kataklizm. Branża turystyczna przechodzi kryzys, a właściciele pensjonatów i hoteli apelują do turystów, by nie zmieniali swoich planów i przyjeżdżali do nich.
Sprawdź prognozę pogody dla swojego regionu na pogoda.wp.pl
- Najgorzej jest w spustoszonych przez powódź gminach, ale kłopoty mają też właściciele hoteli i pensjonatów w innych miejscowościach - podkreślił w rozmowie z Polską Agencją Prasową szef Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej Jakub Feiga.
Problem, jak wskazuje dyrektor, dotyczy przedsiębiorców i atrakcji turystycznych w pięciu ze 169 dolnośląskich gmin. To przede wszystkim wschodnia cześć powiatu kłodzkiego - Kłodzko, Lądek-Zdrój, Stronie Śląskie czy Bystrzyca Kłodzka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nie chodzi tylko o miejscowości zniszczone przez powódź, ale również takie, w których nie było wielkiej wody, ale trudno tam dojechać, ponieważ drogi są podniszczone - na przykład takie głosy płyną od przedsiębiorców z miejscowości Bolesławów koło Stronia - dodał Feiga.
W najgorszej sytuacji są oczywiście właściciele agroturystyk czy pensjonatów położonych w dolinach rzek, które w ubiegłym tygodniu wystąpiły z koryt - na przykład Morawka, Biała Lądecka czy Nyska Kłodzka.
Fala rezygnacji turystycznych na Dolnym Śląsku
Skalę problemu obrazuje sprzedaż biletów w Parku Narodowym Gór Stołowych. Woda nie dosięgła żadnego ze szlaków, wszystkie są czynne i bez problemu można do nich dojechać. Mimo to, jak mówi dyrektor DOT, w ciągu 10 dni od powodzi na Błędne Skały sprzedano zaledwie 1030 biletów, podczas gdy w analogiczny okresie ubiegłego roku - ponad 9,3 tys.
Inny przykład: w Karkonoszach odwołano wiele wycieczek zorganizowanych, m.in. zielone szkoły. W jednym z tamtejszych hoteli w ciągu pięciu dni odwołano rezerwacje na łączną kwotę ponad 100 tys. zł. Nie inaczej jest pod Wrocławiem, gdzie w tym samym czasie odwołano imprezy o wartości 500 tys. zł.
Hotelarze apelują do turystów
Nie odwołujcie wyjazdów na Dolny Śląsk, większość terenów jest bezpieczna - proszą właściciele hoteli i pensjonatów. Szerokim echem w mediach społecznościowych odbił się zamieszczony niedawno apel jednej z właścicielek.
- Uwaga, przez Dolny Śląsk niedługo przejdzie kolejna fala. To będzie fala odwołanych rezerwacji i nieprzyjeżdżających turystów. Wiele miejsc na Dolnym Śląsku jest bezpiecznych, restauracje i hotele czekają na swoich gości. Jeżeli chcesz pomóc odbudować Dolny Śląsk po powodzi, przyjedź do nas - mówi na opublikowanym w sieci nagraniu.
O niezmienianie planów wypoczynkowych zaapelował nawet w niedzielę premier Donald Tusk: - W większości tych miejsc wszystko normalnie funkcjonuje. Nawet w miastach które były zalane, wiele miejsc turystycznych może normalnie funkcjonować, bo nic złego się tam nie stało. Zanim odwołacie, upewnijcie się jaka tam jest sytuacja, bo i wy stracicie wakacje, i straty podniosą ci, którzy przygotowali ten wypoczynek - powiedział.
Fundacja Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, wspólnie z Wirtualną Polską, uruchomiły zbiórkę, z której pieniądze zostaną przeznaczone na wsparcie dla miejsc najbardziej dotkniętych przez powódź. Fundacja PCPM wspiera działania lokalnych organizacji, które są na miejscu i niosą pomoc.
Czytaj także:
Źródło: PAP, dolnyslask.pl, WP