Ogólnonarodowe gubienie praw jazdy
Co się stało z Polakami? Dlaczego - szczególnie kierowcy - są tacy nieuważni i nie pilnują swoich praw jazdy, a później tłumnie zgłaszają się do wydziału komunikacji po wtórniki? Bo dostają je od ręki. Nie muszą czekać tygodniami na nowe prawa jazdy, jak w przypadku wymiany - podaje "Fakt".
Urząd dzielnicowy na warszawskim Mokotowie. Przed okienkiem, w którym składa się dokumenty konieczne do wymiany praw jazdy, kłębi się tłum wściekłych ludzi. 30 czerwca ważność stracą wszystkie dokumenty upoważniające do kierowania pojazdami, wydane przed 1999 rokiem.
Jazda bez ważnego prawa jazdy jest wykroczeniem. Policja nie będzie pobłażliwa. Za brak dokumentu grozi 50-złotowy mandat. Recydywiści trafią do sądu - grzmi naczelnik poznańskiej drogówki Józef Klimczewski. Wtedy kierowca może zapłacić nawet 250 zł.
Nic zatem dziwnego - pisze gazeta - że Polacy zaczęli sami główkować, jak wyjść z opresji. I szybko wyjście znaleźli. Wielu z nich zamiast czekać na wymianę dokumentu, zgłasza jego zaginięcie. Urzędnik z wyrozumiałością przyjmie zgłoszenie, pobiera 80 zł i od ręki wystawia bezterminowy wtórnik. Kierowca nie musi czekać tygodniami.
To jedyne wyjście z sytuacji. Wniosek o wymianę prawa jazdy na nowe złożyłem kilka dni temu. Usłyszałem, że dokument będzie gotowy pod koniec lipca - zwierza się "Faktowi" chcący zachować anonimowość warszawiak. Nie mogę tyle czekać, bo samochodem dojeżdżam kilkanaście kilometrów do pracy. Zgłosiłem więc zaginięcie dokumentu, zapłaciłem tyle samo co w przypadku wymiany i dostałem wtórnik - cieszy się cwany kierowca.