Ogłuszające "łup, łup" w samochodzie jest bezkarne
Całkowicie bezkarna jest w Polsce jazda autem przy ogłuszającej muzyce, co zazwyczaj praktykują reprezentanci subkultury tzw. dresiarzy. Policja nie widzi w tym zagrożenia ani dla nich samych, ani dla innych użytkowników dróg.
Jeździć przy ogłuszającej muzyce (którą najczęściej jest techno lub hip hop)
, z maksymalnie ustawionymi basami, najbardziej lubią osobnicy ogoleni na łyso, ubrani w dresy, z czapkami bejsbolówkami na głowie.
Zjawisko to można obserwować najczęściej w dużych miastach i na ich obrzeżach - szczególnie w uznawanych za ostoję grup przestępczych takich podwarszawskich miejscowości jak Pruszków, Wołomin itp.
Dzięki rytmicznemu "łup, łup!", ich wozy, z reguły w czarnym kolorze, słychać już z daleka. Kiedy stają na światłach, koncentruje się na nich uwaga wszystkich dookoła. Z ciekawością przemieszaną z zażenowaniem przyglądają się takim zjawiskom zarówno piesi, jak i inni kierowcy - choć nie jest to do końca bezpieczne.
Kiedy podjeżdża taki samochód, nie wiem, czy mam patrzeć i podziwiać ich "świetny" sprzęt, czy uciekać, bo ich twarze raczej do tego zachęcają - powiedział 25-letni Tomek z Warszawy, którego irytują takie przymusowe spotkania na światłach. Zastanawiam się, czy te debile słyszą, co się dzieje dookoła, gdy np. nadjeżdża karetka - dodał.
Problemu nie widzi natomiast policja, która uważa, że głośna muzyka w żaden sposób nie zagraża ani kierowcy takiego wozu, ani innym użytkownikom dróg. A może karać za żucie gumy przez kierowcę podczas jazdy - tak wątpliwości dziennikarza PAP w całej sprawie komentuje policjant Komendy Głównej Policji, który wypowiadał się pod warunkiem zachowania anonimowości.
Ogłuszające dźwięki nie przeszkadzają jednak tym "miłośnikom" muzyki w rozmowach przez telefony komórkowe - tylko że za to już mogą być oni karani mandatami przez policję. (aka)