Oficerowie UOP "wmanewrowani" w zatrzymanie Modrzejewskiego?
Według części posłów opozycji z komisji
śledczej ds. PKN Orlen, którzy rozmawiali z dziennikarzami w
trakcie tajnego przesłuchania oficera UOP Krzysztofa
Giersa, jego zeznania wskazują, iż kierownictwo urzędu "mataczyło"
przy zatrzymaniu byłego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego.
Natomiast według Andrzeja Różańskiego (SLD) trudno będzie uznać,
że ktoś w UOP złamał wtedy prawo.
Jak relacjonowali posłowie Zbigniew Wassermann (PiS), Konstanty Miodowicz (PO) i Antoni Macierewicz (RKN), z zeznań Giersa wynika też, że część oficerów UOP została pominięta przy podejmowaniu decyzji o zatrzymaniu Modrzejewskiego. Giers stanął ponownie przed komisją na własną prośbę.
Jeden z wiceszefów komisji Zbigniew Wassermann powiedział dziennikarzom, że jego zdaniem z tego, co powiedział Giers wynika, iż oficerowie UOP zostali "wmanewrowani" w sprawę zatrzymania Modrzejewskiego. Może pora już zacząć o tym mówić - dodał.
Według Wassermanna zeznania Giersa wskazują, że oficerowie UOP, którzy zatrzymywali Modrzejewskiego, zostali "wmanewrowani" w tę sprawę, w wyniku - jak się wyraził poseł - gry na szczeblu kierownictwa UOP i premiera Leszka Millera.
Miodowicz z kolei powiedział, że według zeznań Giersa "w krytycznych dniach, czyli 6, 7, 8 i następnych dniach lutego 2002 r., został wyłączony mechanizm automatycznego kierowania urzędem (UOP) regulowany procedurami, szefostwo tego urzędu przeszło na ręczne sterowanie".
Miodowicz dodał, że w ramach tego ręcznego sterowania sprawy były powierzone pewnym funkcjonariuszom, a innym - nie. Giers miał - według Miodowicza - należeć do tych, którzy zostali pominięci. Na pytanie, kto odpowiada za tę zmianę procedur w UOP w lutym 2002 r. Miodowicz odparł, że "zawsze jest to odpowiedzialność szefostwa". Przypomniał, że obowiązki szefa UOP pełnił wtedy Zbigniew Siemiątkowski.
Także zdaniem Macierewicza zeznania oficera UOP potwierdzają "w dramatyczny sposób" tezę, że kierownictwo UOP "mataczyło" przy zatrzymaniu Modrzejewskiego. Według niego matactwo polegało na tym, że część UOP była "wyłączona z podejmowania decyzji, tak by przeprowadzić najpierw zatrzymanie Modrzejewskiego i wyeliminowanie go z PKN Orlen, a potem zatrzeć ślady tego przestępczego działania".
Różański z kolei, komentując wątek zeznań Giersa o domniemanym odsunięciu części oficerów od podejmowania decyzji w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego, powiedział, że jego zdaniem Giersowi nie przekazano "jakiejś pobocznej informacji", czym Giers "poczuł się dotknięty, bo okazało się, że o jakiejś sprawie nie wiedział". Powiedział też, że Giers wydawał polecenia dokonania zatrzymania.
Jednak wszystkie czynności UOP wykonywane tego dnia były zgodne z prawem i procedurą i trudno będzie sformułować zarzut, że ktoś w UOP złamał prawo - ocenił. Przypomniał, że sąd orzekł, iż zatrzymanie b. prezesa spółki paliwowej było bezzasadne, a nie bezprawne.
Wątpliwości posła SLD budzi tryb przesłuchania Giersa, ponieważ komisja nie podjęła uchwały w tej sprawie. Oficer poprosił o przesłuchanie i szef komisji się na to zgodził, a to mi pachnie złamaniem ustawy o komisji śledczej - dodał. Zapowiedział, że będzie chciał omówić tę kwestię na posiedzeniu komisji.
Różański skomentował także to, że Giers sam zgłosił się na przesłuchanie. Być może jest to próba zbudowania sobie dodatkowych argumentów - na wszelki wypadek - gdyby ktoś chciał mu zarzucić, że czegoś nie powiedział - dodał. Według niego, możemy mieć do czynienia z chęcią nastraszenia oficera. W jakim celu i dlaczego - nie uzyskałem odpowiedzi na to pytanie - podkreślił.