Oficer uniewinniony ws. Nangar Khel dostanie 150 tys. zł zadośćuczynienia
Mjr Olgierd C., prawomocnie uniewinniony ws. Nangar Khel, dostanie 150 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszny areszt - orzekła prawomocnie Izba Wojskowa Sądu Najwyższego, zmieniając wyrok Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie.
Sąd ten w połowie czerwca przyznał mjr. C. - jak donosiły media - 500 tys. zł zadośćuczynienia i około 2 tys. zł odszkodowania za ponad 7 miesięcy w areszcie. Prokuratura w apelacji wnosiła obniżenie zadośćuczynienia do 70 tys. zł. Wysokości odszkodowania nie kwestionowała.
- Apelacja prokuratora co do istoty sprawy okazała się uzasadniona - powiedział w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Jerzy Steckiewicz.
Sąd Najwyższy zwrócił uwagę, że zgodnie z prawem kwota zadośćuczynienia może obejmować tylko krzywdy niesłusznie aresztowanego, a nie innych osób, w tym rodziny. Tymczasem sąd pierwszej instancji, ustalając wysokość zadośćuczynienia, błędnie wziął pod uwagę negatywne uczucia bliskich oficera.
SN podkreślił też, że określanie rozmiarów krzywdy majora C. nie może być dowolne, lecz oparte o kryteria pozwalające zweryfikować subiektywne odczucia. Zgodnie z prawem rekompensowana może być jedynie krzywda będąca bezpośrednim następstwem niesłusznego tymczasowego aresztowania, tymczasem sąd pierwszej instancji w tym zakresie dopuścił się wielu błędów - argumentował sędzia Steckiewicz.
Zdaniem SN czas przebywania majora C. w areszcie był dosyć typowy, a sąd pierwszej instancji wyolbrzymił niedogodności panujące w miejscu odosobnienia, a nawet - mówił Steckiewicz - powołał okoliczności nieprawdziwe, a przynajmniej nieudowodnione. W pierwszej instancji uznano np., że w areszcie mogło dojść do naruszenia nietykalności cielesnej, prywatności i tajemnicy korespondencji majora, ale - podkreślił SN - to nie znaczy, że do tego doszło.
- Oczywiście to nie oznacza, że mjr Olgierd C. nie został pokrzywdzony przez niewątpliwie niesłuszne tymczasowe aresztowanie. Jednak rozmiar tej krzywdy, jak i wysokość zadośćuczynienia muszą być oceniane inaczej niż uczynił to sąd okręgowy. Stąd korekta i to znacząca przyznanego zadośćuczynienia - podsumował Steckiewicz.
Jednocześnie Sąd Najwyższy zdecydowanie potępił okoliczności i sposób zatrzymania oficera. - Zatrzymanie było wręcz hańbiące. Rozpleniła się jakaś praktyka, również w powszechnym wymiarze sprawiedliwości, zatrzymywania widowiskowego - powiedział sędzia. Zwrócił uwagę na - jak to nazwał - "standardowe", krytykowane zwłaszcza w orzecznictwie SN powody, dla których prokuratura wystąpiła o areszt tymczasowy: obawę matactwa i chęć ukrywania się.
Sąd Najwyższy uznał, że w tej sprawie nie będzie już nowych dowodów. Z tego powodu nie zwrócił sprawy do pierwszej instancji. Zwrócił przy tym uwagę, że zadośćuczynienia przyznawane przez sądy wojskowe są mocno rozrzucone. - Ten wyrok w naszym zamyśle ma być jakąś wskazówką dla sądów pierwszej instancji, jak należy oceniać kryteria - powiedział Steckiewicz.
Sąd wyłączył jawność rozprawy z uwagi na ważny interes prywatny wnioskodawcy. Wnosił o to pełnomocnik mjr. Olgierda C. adw. Adam Pacyna, a prokurator przychylił się do tego stanowiska.
Izba Wojskowa Sądu Najwyższego orzekała w tej sprawie jako sąd drugiej instancji. Wyrok jest prawomocny. Stronom przysługuje jedynie kasacja. Mec. Pacyna powiedział PAP, że rozważy taki krok po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku.
Jak podał "Głos Wielkopolski", w pierwszej instancji po 400 tys. zł zadośćuczynienia i kilkutysięczne odszkodowania za spędzenie w areszcie po około sześciu miesięcy otrzymali także dwaj inni żołnierze prawomocnie uniewinnieni ws. Nangar Khel - starsi szeregowi Jacek J. i Robert B. W ich sprawach prokuratura również złożyła apelacje. Czekają one na rozpatrzenie przez sąd.
W sądzie I instancji prokuratura wojskowa przyznawała, że trzem uniewinnionym żołnierzom należą się zadośćuczynienia, ale kwestionowała ich wysokość, wyliczając ją na 10 tys. zł za każdy miesiąc za kratami.
Zgodnie z prawem zadośćuczynienie sąd zasądza za szkody niematerialne, nie do wyliczenia, zwane potocznie "stratami moralnymi". Wysokość odszkodowania zależy od tego, jakiej wysokości szkodę materialną zdoła udowodnić skarżący - np. biorąc pod uwagę koszty dojazdów do prokuratury, czy innych związanych ze sprawą wydatków.
16 sierpnia 2007 r. w wyniku ostrzału z broni maszynowej i moździerza wioski Nangar Khel w Afganistanie na miejscu zginęło sześć osób: dwie kobiety i mężczyzna (pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej) oraz troje dzieci; dwie kolejne osoby zmarły w szpitalu. We wrześniu 2007 r. dowództwo zawarło porozumienie ze starszyzną wioski. Poszkodowanej rodzinie wypłacono odszkodowania, a ranne kobiety trafiły na leczenie do Polski.
O dokonanie zbrodni wojennej poznańska prokuratura wojskowa oskarżyła siedmiu żołnierzy - dowódcę zgrupowania Charlie mjr. Olgierda C., który według śledczych miał wydać rozkaz ostrzelania wioski, a także porucznika - dowódcę plutonu bojowego, który pojechał na miejsce, z jego pomocnikiem, chorążym, a także członkami plutonu: plutonowym oraz trzema szeregowymi. Wszyscy po powrocie do kraju przez kilka miesięcy byli aresztowani.
Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie najpierw uniewinnił wszystkich oskarżonych, a następnie apelację prokuratury zbadała Izba Wojskowa SN. Sędziowie utrzymali w mocy uniewinnienie majora C. oraz dwóch starszych szeregowych. Sprawa czterech pozostałych oskarżonych toczy się od nowa przed WSO, bo Sąd Najwyższy uchylił wyroki uniewinniające te osoby od zarzutu i nakazał ponowne zbadanie ich odpowiedzialności karnej.