Ofiara lustracji i gorliwości rektora
Helsińska Fundacja Praw Człowieka chce pomóc Alfredowi Egemanowi, który został wyrzucony z Politechniki Częstochowskiej, ponieważ nie złożył oświadczenia lustracyjnego - podaje "Gazeta Wyborcza".
W sierpniu minie 30 lat, jak Alfred Egeman rozpoczął pracę w Studium Wychowania Fizycznego Politechniki Częstochowskiej. Ostatniego dnia września miał odejść na emeryturę. Na zakończenie zawodowej kariery padł ofiarą ustawy lustracyjnej. Teraz nie należy mu się nawet odprawa emerytalna, ponieważ został zwolniony dyscyplinarnie.
Rektor PCz January Bień (w poprzedniej kadencji parlamentu senator SLD) już 21 marca wezwał swych podwładnych do złożenia oświadczeń lustracyjnych. Egeman był jedynym pracownikiem uczelni, który tego nie uczynił. Mam dość państwa, które wymyśla mi od wykształciuchów i łże-elit - tłumaczy swoją decyzję Egeman.
Za niesubordynację 20 kwietnia rektor pozbawił go stanowiska starszego wykładowcy. Razem z pismem informującym o tej decyzji Egeman w kopercie znalazł świadectwo pracy ze zwolnieniem dyscyplinarnym.
Pismo od rektora przeczytał dopiero 3 maja, po powrocie z wyprawy. Pojechał na uczelnię, by wytłumaczyć studentom, dlaczego zajęć nie będzie. Od mojego bezpośredniego przełożonego usłyszałem, że nie mam wstępu do studium, bo pan rektor sobie tego nie życzy - opowiada Egeman.
Rzecznik Politechniki Danuta Kulesza: Rektor zwalniając pracownika, postąpił zgodnie z prawem. Takie konsekwencje za niezłożenie oświadczenia przewidywała ustawa lustracyjna". Co teraz? - dopytuje "Gazeta". U radcy prawnego leży wniosek o przywrócenie go do pracy - informuje Kulesza.
Wniosek złożył sam Egeman. Jeśli nie uzyska satysfakcjonującej odpowiedzi rektora, będzie walczył dalej - czytamy w "Gazecie Wyborczej". (PAP)