Ofiara "Krystka" komentuje wyrok. "Odzyskałam życie"
Wieloletnia walka ofiar w końcu przyniosła skutki - mówi Wirtualnej Polsce Katarzyna, przez śledczych uznana za ofiarę zarówno Krystiana W. ps. "Krystek", jak i Marcina T. ps. "Turek", który był faktycznym szefem Zatoki Sztuki w Sopocie. Obaj mężczyźni zostali dziś skazani.
W czwartek Sąd Okręgowy w Wejherowie skazał Krystiana W., określanego przez media jako "łowca nastolatek", m.in. za przestępstwa seksualne wobec nieletnich dziewcząt. "Krystek" usłyszał wyrok 15 lat więzienia, otrzymał też 12 tys. zł grzywny, dożywotni zakaz pracy i opieki nad nieletnimi, zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych przez pięć lat oraz na kary zadośćuczynienia.
Z kolei jego były szef "Turek", któremu zdaniem śledczych miał załatwiać nastolatki m.in. do pracy w jego dyskotekach i do celów seksualnych, ma iść do więzienia na sześć lat.
Ich wyroki nie są prawomocne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nikt mu nic nie zrobił"
Zadowolona z takiego przebiegu zdarzeń jest Katarzyna (imię zmienione), która doskonale znała obu mężczyzn i zdaniem śledczych była ofiarą ich obu. Najpierw poznała "Krystka", który grasując w Wejherowie, namówił ją i jej koleżanki na spotkanie w samochodzie.
Jak wynikało z ich słów, najpierw sam miał je wykorzystywać, a następnie zawozić je na płatne stosunki do Marcina T. Wszystkie były wtedy niepełnoletnie, a jedna z nich nie miała 15. lat, co jest kwalifikowane jako pedofilia. Karane jest również nakłanianie do prostytucji, czerpanie korzyści z cudzego nierządu, a także płacenie za seks osobom poniżej 18. roku życia.
Katarzyna zerwała z nimi relacje, bo zaczęła się bać Marcina T.
Według jej relacji po wybuchu seksafery, gdy prawda zaczęła wychodzić na jaw, zjawił się u niej kolega Krystiana W., noszący pseudonim "Szczerbaty Krzysztof", z listą dziewcząt, które mają zmienić zeznania. Ona była na jej szczycie. Policja jednak w porę zareagowała i "Szczerbaty" usłyszał zarzuty, zresztą razem ze swoim przyjacielem, który miał mu pomagać w "nakłanianiu" pokrzywdzonych do zmiany zeznań. Śledczym nie udało się natomiast potwierdzić początkowych sygnałów, że za listą miał stać znany trójmiejski adwokat.
"Krystek" w ostatnich latach trafiał na wyroki do więzień za inne dziewczyny, ale wiele miesięcy spędził też na wolności i tam przypadkowo spotkał kiedyś Katarzynę, znając już wówczas jej treść zeznań przeciwko niemu i wiedząc, że brała udział w zdemaskowaniu "Szczerbatego". Miał jej powiedzieć wtedy parę nieprzyjemnych słów, po których poczuła strach.
- Zgłosiłam to policji, ale nikt mu nic nie zrobił - opowiadała.
"Krystek" zamieszkał blisko niej, więc bała się za każdym razem, gdy wychodziła z dziećmi z domu. Zwłaszcza że dawniej widziała na własne oczy, że potrafił zatrzymać samochód na ulicy i podejść do dziewczyny, zwyzywać ją, opluć, a zdaniem jednej z pokrzywdzonych nawet kiedyś wepchnął jedną z nastolatek do auta i z nią odjechał.
Walka przyniosła skutki
Teraz kiedy zapadł najsurowszy wyrok, jaki kiedykolwiek usłyszał, Katarzyna poczuła wreszcie ulgę. To proces, w którym sama miała status pokrzywdzonej.
- Odzyskałam życie - cieszy się. - Jestem zadowolona z wyroku, jaki zapadł w sprawie Krystiana oraz Marcina. Wieloletnia walka ofiar w końcu przyniosła skutki, chociaż myślę, że najbardziej pomogło w tej sprawie zainteresowanie mediów.
- Dużo lżej będzie się chodziło po ulicy, wiedząc, że są w zamknięciu i nic nie zrobią - dodaje młoda kobieta, obecnie już pełnoletnia.
Ma nadzieję, że apelacja co najmniej podtrzyma zasądzone dziś kary.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski