Odwołany wicemarszałek z PSL ponownie kandyduje
Odwołany 22 października wicemarszałek woj. śląskiego Marian Ormaniec (PSL) zostanie ponownie zgłoszony przez ludowców na to stanowisko. W razie braku zgody PO, PSL pozostanie w tym regionie poza koalicją.
Wiceprezes śląskiego zarządu PSL Andrzej Pilot powiedział, że mimo odwołania Mariana Ormańca, ma on nadal poparcie 6 tys. członków partii w regionie. Przedstawiciele PSL podkreślali przed rozmowami z dotychczasowym koalicjantem, że nie przygotowali rezerwowej kandydatury na stanowisko wicemarszałka.
Ormaniec, szef regionalnych struktur PSL, został odwołany na wniosek marszałka Bogusława Śmigielskiego (PO). Marszałek mówił, że utracił do niego zaufanie. Przywoływał przy tym publikacje prasowe, zarzucające Ormańcowi nepotyzm i wykorzystywanie stanowiska do osobistych celów. Wyjaśnienia swego zastępcy marszałek uznał za niepełne i w części nieprawdziwe.
Jeszcze przed głosowaniem Ormaniec odpierał zarzuty. Dziwił się, że w ciągu kilkunastu minut można do kogoś utracić zaufanie. Artykuły na swój temat określił jako kłamliwe, zaznaczył, że jednej z dziennikarek wytoczył proces. Również w środę podkreślał, że PSL na Śląsku jest zdezorientowane zerwaniem koalicji bez rozmów.
- W Urzędzie Marszałkowskim pracuję od dwóch lat. Nie zdarzyło się w tym okresie, bym popełnił jakiekolwiek błędy lub wypaczenia. Nie jestem osobą konfliktową, nie zaniedbałem pracy. Nie mogę zrozumieć, co stało się 22 października. Czuję się bardzo pokrzywdzony, jestem ofiarą jakiegoś zbiegu okoliczności czy szerszego działania - mówił Ormaniec.
Podczas sesji sejmiku 22 października, za odwołaniem Ormańca zagłosowało 27 radnych, ośmiu było przeciw, ośmiu innych wstrzymało się od głosu. Choć odwołanie wicemarszałka z PSL nie pozbawiło zarządu poparcia w Sejmiku, większość pozostała niewielka. Pytany o to Śmigielski mówił, że trzeba było "wybrać to, co jest lepsze i mniej szkodliwe" dla województwa i samorządu wojewódzkiego.
W Sejmiku zasiada w sumie trzech radnych PSL. Przedstawiciele PO wskazywali po odwołaniu Ormańca, że z innymi ludowcami współpracuje im się dobrze, problemem jest tylko ich szef. Wyrażali też nadzieję, że PSL wystawi kandydata na wicemarszałka, którego kandydatura będzie dla radnych do zaakceptowania.
Do czasu wyboru nowego wicemarszałka zarząd województwa będzie czteroosobowy. Poza Śmigielskim i drugim przedstawicielem PO Mariuszem Kleszczewskim tworzą go przedstawiciele pozostałych koalicjantów PO w regionie: lider śląskich struktur SLD Zbyszek Zaborowski i Piotr Spyra (Przymierze Regionalne).
W jednym z dotyczących szefa śląskiego PSL tekstów, "Polska Dziennik Zachodni" napisał, że w ośrodku Beskidek w Gilowicach we wrześniu przez dwa dni na koszt podatników szkoliło się 40 pracowników urzędów pracy. "Ten kompleks wypoczynkowy na Żywiecczyźnie jest własnością Wojciecha Ormańca, syna Mariana Ormańca. Smaczku sprawie dodaje fakt, że Marian Ormaniec jako wicemarszałek sprawuje nadzór nad Wojewódzkim Urzędem Pracy" - napisał dziennik.
Według wyjaśnień Ormańca, pobyt 38 pracowników urzędów pracy w ośrodku prowadzonym przez jego żonę, a nie syna, zorganizowała krakowska firma zajmująca się szkoleniami. Ani on, ani jego żona nie wiedzieli wcześniej, że będą oni gośćmi ośrodka. Ormaniec uznał w środę, że taka informacja nie przeszkadza w niczym przed wtorkowymi rozmowami z PO.
Wcześniej prasa opisywała przyznanie przez Urząd Marszałkowski pieniędzy Towarzystwu Wspierania Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca "Gilowianka". Z zespołem tym jest związany Ormaniec, a towarzystwem kieruje jego córka Katarzyna - napisała prasa. Szef śląskiego PSL przesłał do prasy sprostowanie, że zespół dostał dotację w wysokości 30, a nie 50 tys. zł.