Odszkodowanie za błędną diagnozę
169 tys. zł odszkodowania domaga się przed
sądem żona pacjenta, który został błędnie zdiagnozowany przez
lekarza Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego. Mężczyzna zmarł na
zawał serca miesiąc po tym, jak odmówiono mu hospitalizacji -
informuje "Dziennik Polski".
14.08.2006 | aktual.: 14.08.2006 03:28
W lipcu 2003 r. Lidia W. wezwała pogotowie do męża, który skarżył się na silny ból w klatce piersiowej. Gdy przyjechała karetka, powiedziała lekarzowi, że chory od lat ma problemy kardiologiczne. Lekarz uznał, że mężczyzna jest tylko przemęczony i nie ma potrzeby zabierania go do szpitala.
Przez następne dni ból nie mijał. Pacjent jednak chodził do pracy, a także na rehabilitację kręgosłupa. "Myślał, że ma złe samopoczucie z powodu zmęczenia. W końcu był tak słaby, że zdecydował się na wcześniejszy urlop" - pisze w pozwie Lidia W. Po trzech dniach mężczyzna znalazł się w szpitalu. Rozpoznano u niego zawał serca. Ordynator zasugerował, że ten stan mógł trwać od kilku dni. Po miesiącu mężczyzna zmarł.
Żona pacjenta domaga się od Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego odszkodowania w wysokości 169 tys. zł oraz rent dla małoletnich dzieci. Twierdzi, że zgon męża był wynikiem zaniechania przez lekarza wykonania badań niezbędnych do postawienia właściwej diagnozy. Małgorzata Popławska, dyrektor Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego powiedziała "Dziennikowi Polskiemu", że pogotowie jak dotąd nie otrzymało pozwu, więc nie może się wypowiadać w tej sprawie. (PAP)