Polityka"Odrażający cynizm polityczny". Ostre starcie PO-PiS w PE

"Odrażający cynizm polityczny". Ostre starcie PO‑PiS w PE

Europarlament debatował w środę o słownej i fizycznej przemocy w polityce, co zaowocowało pojedynkiem PO-PiS. Do ostrej polemiki - w imieniu klubu konserwatystów - ruszył Ryszard Legutko (PiS).

"Odrażający cynizm polityczny". Ostre starcie PO-PiS w PE
Źródło zdjęć: © Forum | Łukasz Kobus
Natalia Durman

31.01.2019 | aktual.: 01.02.2019 14:07

Frakcja centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (m.in. CDU, CSU, PO), która jest największym klubem europarlamentarnym, wystawiła Janusza Lewandowskiego (PO) jako reprezentanta w krótkiej debacie o przemocy w polityce. Na miejscu w Brukseli tej dyskusji przysłuchiwała się wdowa po zamordowanym prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu, jego córka oraz brat.

- Nóż wbito osobie, która nie potrafiła żywić nienawiści nawet do swoich wrogów - tak o Adamowiczu opowiadał Lewandowski. Podkreślał, że w Polsce hejt został upaństwowiony, a sianie nienawiści "zadane mediom państwowym". Wzywał do twardego egzekwowania, a w razie potrzeby do zaostrzania w krajach Unii przepisów wymierzonych w język nienawiści - zwłaszcza "w otchłaniach internetu".

Lewandowski wspomniał też o innych ofiarach przemocy "motywowanej politycznie", od Olofa Palmego (szwedzkiego premiera zamordowanego w 1986 r.) po słowackiego dziennikarza Jana Kuciaka, który zginął w zeszłym roku najpewniej w związku ze swymi artykułami śledczymi.

W podobnym tonie wypowiadała się, w imieniu centrolewicy, Słowenka Tanja Fajon, która wytykała język nienawiści m.in. włoskiemu wicepremierowi Matteo Salviniemu z Ligi. Następnie do ostrej polemiki - w imieniu klubu konserwatystów - ruszył Ryszard Legutko (PiS). "Obwinianie rządu Polski i mediów publicznych" o śmierć gdańskiego prezydenta Adamowicza uznał za "odrażający cynizm polityczny" praktykowany przez "polityków bez żadnego pojęcia wstydu". - Prezydenta Gdańska zamordowała osoba z długą historią choroby psychicznej - tłumaczył Legutko.

Fidesz bezpieczny

Tuż potem Parlament Europejski rozpoczął już swoją nie pierwszą debatę o zagrożeniach praworządności na Węgrzech, ale tym razem - choć wcześniej robił to parę razy - nie stawił się na niej premier Viktor Orbán. Frakcja Europejskiej Partii Ludowej, która zwykle ostro krytykuje rządy PiS w solidarności z europosłami PO (należącymi do tego klubu), wystawiła do tej dyskusji europosła Tamása Deutscha z Fideszu. - Dlaczego lewicowo-liberalna większość znów postawiła Węgry na porządku obrad? Czy po to, żeby móc powygłaszać sobie przemówienia na cztery miesiące przed wyborami do Parlamentu Europejskiego? - pytał Deutsch.

Węgier ostro krytykował uczestniczącego w tej debacie Fransa Timmermansa, że jako kandydat centrolewicy na przyszłego szefa Komisji Europejskiej robi sobie kampanię wyborczą na chłostaniu Węgier. - Nie ustąpimy. Będziemy bronić naszej tożsamości i chrześcijańskiej demokracji - zapewniał Deutsch, który zgodnie z linią Orbána usiłował sprowadzać zarzuty Brukseli w sprawie praworządności do zemsty na Budapeszcie za węgierską politykę antyimigracyjną.

Timmermans z kolei wyliczał kolejne zastrzeżenia Komisji Europejskiej wobec Węgier i podjęte już kroki w ramach postępowań przeciwnaruszeniowych oraz skarg do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. - Jesteśmy gotowi nadal korzystać z drogi postępowań i skarg powiązanych z naruszeniami przepisów UE i jednocześnie naruszeniami podstawowych wartości UE. Zmuszenie Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego do opuszczenia Węgier to pierwszy taki przypadek w historii krajów Unii - powiedział. Krytykował Radę UE za brak należytej współpracy z europarlamentem w sprawie postępowania z art. 7 wobec Węgier, które zostało wszczęte jesienią 2018 r. przez europosłów (w sprawie Polski wszczęła je Komisja Europejska).

Przebieg debaty o Węgrzech to kolejna wskazówka, że Europejska Partia Ludowa (jej frakcją kieruje bawarski chadek Manfred Weber) nie zamierza w bliskiej przyszłości odwrócić się od Orbána. W tej kadencji należy do EPL 219 europosłów, w tym 12 Węgrów (oprócz nich m.in.: 32 Niemców, 22 Polaków z PO i PSL, 20 Francuzów, 17 Hiszpanów, 13 Rumunów, 5 Włochów). Fidesz, którego członkowie zwykle lojalnie trzymają się dyscypliny klubowej EPL, to zatem stosunkowo niemała grupa w ramach EPL, a dodatkowo kilku europosłów EPL z krajów sąsiadujących z Węgrami zabiega o głosy mniejszości węgierskich przychylnych Orbánowi.

Drugi pod względem wielkości klub (centrolewica) ma 189 członków Parlamentu Europejskiego liczącego w sumie 751 osób. Przewaga chadeków nie jest zatem przytłaczająca, a członkostwo Fideszu tym cenniejsze.

Orbán ostatnio zastępuje dawne hasła "demokracji nieliberalnej" nowymi sloganami o "chrześcijańskiej demokracji". Niedawno zadeklarował, że pozostanie w EPL "mimo błędów jej przywódców popełnianych kosztem Węgrów". Postanowił pozostać, choć - jak przekonywał - mógłby z łatwością powołać nową międzynarodówkę z partnerami z Europy środkowej, a nawet ogólnoeuropejską partię antyimigracyjną, która odniosłaby sukces w eurowyborach z 2019 r.

- Orbán wciąż mocno chce pozostać w EPL, bo jednak bałby się zrywania z Berlinem. Dlatego trudno zrozumieć, dlaczego groźba wyrzucenia go z EPL nie jest mocniej wykorzystywana, by zmusić go do ustępstw co do praworządności - przekonywał niedawno "Deutsche Welle" jeden z unijnych dyplomatów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Zobacz także
Komentarze (662)