Polska"Odmówiono mi sprzedaży pigułek antykoncepcyjnych"

"Odmówiono mi sprzedaży pigułek antykoncepcyjnych"

"Farmaceuta nie chciał mi sprzedać pigułek antykoncepcyjnych" - napisała w liście do redakcji julla. Po artykule na temat opieszałości niektórych aptekarzy, który ukazał się w Wirtualnej Polsce, Internauci napisali do nas na temat własnych doświadczeń. Zdania naszych czytelników są podzielone. Wiele osób nigdy nie spotkało się z uszczypliwymi uwagami ze strony pracownika apteki. Wręcz przeciwnie - służą im pomocą, są niezwykle sumienni i uprzejmi.

"Odmówiono mi sprzedaży pigułek antykoncepcyjnych"
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

Przeczytaj artykuł Moniki Szafrańskiej pt. Aptekarz nie chciał mi sprzedać testu ciążowego

Wojtek75:

Myślę, że w przypadku opisanym w artykule w Wirtualnej Polscefarmaceuta zdecydowanie przesadził.
Moim zdaniem wydawanie środków poronnych jest kwestią sumienia. W Hiszpanii np. 16-letnia dziewczyna będzie miała prawo do zakupu i stosowania takich środków bez wiedzy rodziców - farmaceuta będzie ostatnią deską ratunku dla poczętego dziecka.

Aniela:

Zdziwiło mnie opisane w artykule potraktowanie pacjentki proszącej o test ciążowy. Nigdy nie spotkałam się z takim zachowaniem farmaceuty w żadnej aptece. Rok temu też kupowałam test ciążowy, a mam 44 lata, i nie spotkały mnie żadne uszczypliwe uwagi czy pytania. Zakupiłam go w sposób uprzejmy i rzeczowy. Zawsze w każdej aptece, gdzie robię zakupy spotykam się z uprzejmością, dyskrecją i rzetelnością aptekarzy. Też byłabym zszokowana, gdyby mnie tak potraktowano. I pewnie z wrażenia bym zaniemówiła. Pozdrawiam aptekarzy, których ciągle darzę zaufaniem.

julla0:

Nie zdarzyła mi się nigdy sytuacja, że Pan bądź Pani w aptece byli niemili. Jednak o paru takich sytuacjach słyszałam od moich koleżanek. Niemiłe sytuacje dotyczyły pigułek antykoncepcyjnych. Zastanawiam się tylko jak to możliwe, że aptekarze tak reagują. Jest to możliwe tylko w Polsce!!!
Gdy mieszkałam w Berlinie mogłam pójść do apteki i kupić pigułki bez recepty. A u nas? Panie w aptekach pewnie nawet prezerwatywy dziurawią! A potem zastanawiają się wszyscy czemu wyrodna matka porzuca swoje dziecko,,, A w końcu Pani w aptece odmówiła sprzedaży pigułek!

Irmina:

A ja mam cudownego pana farmaceutę! Jest miły, grzeczny i zawsze chętny do pomocy. Poświęca pacjentowi tyle czasu, ile tego wymaga. Zawsze doradzi, wytłumaczy, porozmawia na temat przyjmowania leków i ich interakcji. Brakujące leki zamawia już na popołudnie. Mogę również zamówić leki odczytując receptę przez telefon i odebrać wszystko po godzinie czy dwóch. Pan Marcin pracuje w małej aptece w Gdańsku, do której jeździmy przez całe miasto. I jego postawę wobec pacjenta należy promować!

Sara:

Przy zakupie maści rozgrzewającej na bolącą rękę w aptece w poznańskim centrum handlowym M1 farmaceuta zaczął się bezczelnie śmiać. Poczułam się wtedy strasznie. Zaczął dodatkowo się patrzeć się na mnie z pogardą. Na pytanie mojego męża o co chodzi odpowiedział, że "może z nim wyjść na zewnątrz".
Nie ma jak pomocny i agresywny aptekarz.

Dorota**:

Miesiąc temu moja córka zachorowała i chciałam kupić antybiotyk, przepisany przez lekarza. Okazało się, że leku nie było w hurtowniach. Byłam w trzech aptekach i w każdej usłyszałam, że medykamentu nie ma. Zostały mi jeszcze dwie. W jednej z nich pan farmaceuta (bardzo zblazowany, starszy pan), powiedział, że ma antybiotyk zastępczy o takim samym działaniu. Powiedziałam, że w takim razie muszę zapytać lekarza o zdanie, ponieważ córka ma cztery lata i nie jestem pewna czy mogę jej to podać. Usłyszawszy to, pan aptekarz bardzo się oburzył, po czym dodał prawie wrzeszcząc: "w odróżnieniu od pani, ja się na tym znam!". Następnie wściekły odszedł od lady...
Nie upieram się, że znam wszystkie leki i ich zamienniki, natomiast z tego, co wiem, to takie rzeczy należy konsultować z lekarzem. Szczególnie, jeśli chodzi o małe dzieci. Apteka w Legionowie...

Czekolada:

Miałam kiedyś wstydliwą, kobiecą dolegliwość związaną z zażywaniem antybiotyków. Wybrałam się z receptą do apteki, a pani zanim podała mi lek, zaczęła tłumaczyć, że lek należy aplikować dopochwowo przed snem...
Biały dzień, pełno ludzi, a ja czuję na sobie ich wzrok...
Skoro mam receptę i nie pytam o nic, to znaczy, że wiem jak lek należy go używać. Poza tym farmaceutka sama jest kobietą i ciekawe, czy na moim miejscu robiło by to jej różnicę, gdyby wszystkie osoby znajdujące się w aptece wiedziały o jej intymnej chorobie. Gdzie są granice taktu aptekarza? Na studiach uczyli chyba wszystkiego, oprócz kultury i podejścia do klienta.
Pytacie po co są nocne dyżury aptek? Po to, żeby kupić lek, nie wstydząc się, że aptekarz postanowi podzielić się waszą dolegliwością z innymi ludźmi...

Opisane w artykule komentarze były odpowiedzią na artykuł Moniki Szafrańskiej "Aptekarz nie chciał mi sprzedać testu ciążowego"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
antykoncepcjatest ciążowyapteka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)