Odmówili gaszenia pożaru, bo zgłaszający przybiegł...
Strażacy z Bydgoszczy zostaną ukarani za odmowę wyjazdy do pożaru. Mężczyznę, którego mieszkanie stanęło w ogniu, pouczyli - gdy przybiegł po pomoc - że wezwanie może przekazać tylko przez telefon.
10.03.2011 | aktual.: 10.03.2011 13:16
- W Polsce nigdy nie było i ma przepisów określających dopuszczalne formy wzywania pomocy straży pożarnej. Każda sytuacja, w której ktoś samowolnie takie ograniczenia wprowadza, zostanie zbadana, a wobec winnych wyciągniemy konsekwencje - powiedział Paweł Frątczak, rzecznik Komendanta Głównego Straży Pożarnej.
Dotychczasowe ustalenia kontroli, zarządzonej przez komendanta głównego straży, wykazały, że tydzień temu dyżurni Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Bydgoszczy odmówili natychmiastowego wyjazdu do zgłaszanego pożaru. W nocy, do dyżurki zgłosił się lokator sąsiedniej kamienicy, informując, że jego mieszkanie płonie.
Mężczyzna był roztrzęsiony, mimo mrozu przybiegł po pomoc boso, w samej piżamie, ale od strażaków usłyszał, że powinien ich wezwać, dzwoniąc pod numer alarmowy, do Miejskiego Stanowiska Kierowania Straży Pożarnej, usytuowanego w innej części miasta. Odesłany do domu, powrócił po kilku minutach, strażacy ruszyli jednak na pomoc dopiero, gdy zgłosił pożar telefonicznie inny mieszkaniec palącej się kamienicy.
- Niestety, dotychczasowe ustalenia wykazują, że faktycznie doszło do karygodnego zasłaniania się rzekomymi procedurami. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca i w najbliższych dnia osoby odpowiedzialne za te zdarzenia mogą się spodziewać konsekwencji służbowych - dodał Frątczak.
Mieszkanie trzyosobowej rodziny, sąsiadujące z siedzibą straży, doszczętnie spłonęło. Lokatorzy tymczasowo zamieszkali u swoich krewnych.