Oddział dzięcięcy wrocławskiego szpitala może zostać bez pielęgniarek
"Słowo Polskie Gazeta Wrocławska" zapowiada,
że w piątek pielęgniarki z oddziału intensywnej terapii dziecięcej
wrocławskiego Akademickiego Szpitala Klinicznego mają zdecydować,
czy odejdą z pracy; prowadzą one z dyrekcją szpitala rozmowy na
temat podwyżek.
04.08.2006 | aktual.: 04.08.2006 00:36
Z pracy w ASK może zrezygnować cały 28-osobowy zespół pielęgniarski. Aż 21 osób ma tak skonstruowane umowy, że może odejść po dwóch tygodniach. W takiej sytuacji trzeba będzie zawiesić działalność oddziału, bo siedem pielęgniarek nie zapewni opieki małym pacjentom - mówi pielęgniarz oddziałowy Albert Kazior.
Pielęgniarki z oddziału intensywnej terapii dziecięcej ASK przy ul. Curie-Skłodowskiej we Wrocławiu zarabiają od 800 do 1100 zł. Chcą, by ich pensje wzrosły o kilkaset zł.
W czwartek władze szpitala przedstawiły im swoje propozycje rozwiązania konfliktu. Bardzo nam zależy, żeby się porozumieć. Czuję się odpowiedzialny za cały szpital - za pacjentów i pracowników, dlatego musimy rozmawiać do skutku - przekonuje dyrektor ASK Piotr Pobrotyn.
Dyrektor szpitala nie chce zdradzać szczegółów propozycji złożonej personelowi oddziału. Pielęgniarki - jak pisze dziennik - propozycją tą nie są jednak usatysfakcjonowane.
Jesteśmy pełni dobrej woli i chcemy się porozumieć z władzami szpitala. Dlatego sumy zaproponowane przez dyrektora traktujemy jako punkt wyjścia do dalszych negocjacji - tłumaczy pielęgniarz.
Decyzja o tym, czy zespół pielęgniarski rozwiąże umowy o pracę ze szpitalem ma zapaść w piątek, po kolejnej rundzie rozmów z dyrekcją placówki.
Zarówno lekarze pracujący w szpitalu, jak i rodzice dzieci tu leczonych podkreślają, że tych pielęgniarek nie da się zastąpić nikim innym. Mają bardzo wysokie kwalifikacje - przeszły specjalistyczne szkolenia, kursy anestezjologiczne. Część z nich ma wyższe wykształcenie - podkreśla "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".(PAP)