Odchudzanie, które może zakończyć się śmiercią
Chińskie zioła odchudzające, które można
kupić m.in. na internetowych aukcjach mogą uzależnić, a nawet
zabić - ostrzega "Dziennik Bałtycki", którego redakcję zasypują
listami zaniepokojone czytelniczki zażywające "lek".
22.05.2006 | aktual.: 22.05.2006 07:11
O preparacie Meizitang zawierającym sibutraminę, substancję o działaniu podobnym do amfetaminy, gazeta po raz pierwszy napisała w zeszłym tygodniu.
Meizitang zabił już co najmniej kilkadziesiąt osób, a do AMG niedawno trafiła pacjentka z objawami psychozy wskutek zażywania "leku".
Dzwonią do nas funkcjonariusze izb celnych, przedstawiciele Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii, policjanci z całej Polski - mówi Jacek Anand z Kliniki Toksykologii AMG. Okazuje się, że na rynku znajduje się wiele nielegalnych, niebadanych tego typu środków. Obecnie sprawdzamy zatrzymane przez pomorską policję podróbki Meizitangu - dodaje.
Do redakcji dziennika również dzwonią i piszą przerażone kobiety, które skusił "cudowny środek" na odchudzanie. Pytają o szansę na zbadanie zawartości zażywanych przez nie tabletek.
Może moje koleżanki się przestraszą, bo jak na razie do większości odchudzających się nie przemawia ani złe samopoczucie, ani nieoficjalne doniesienia o zabójczym składzie tych specyfików - napisała do redakcji pani Magdalena K.
Pani Magdalena - jak pisze - zdecydowała się kupić środek LIDA. Sprzedawca omamił mnie, że jest to lżejsza i bezpieczniejsza wersja Meizitangu z polskim atestem. Podano mi nawet numer atestu. Po 5 dniach odstawiłam tabletki. Miałam po nich podwyższone ciśnienie, przyspieszone bicie serca, oblewały mnie zimne poty. Przestraszyłam się.
Czytelnicy proszą redakcję "Dziennika Bałtyckiego": Niech policja coś zrobi. Cała ta sprawa to zadanie dla dobrych śledczych. Dobrze, że poruszyliście ten temat, ale teraz musicie naciskać na policję, żeby zrobiła porządek z handlarzami tego świństwa. (PAP)