Waszyngton naciska na Kijów. Teraz albo nigdy
Opóźniona ofensywa Rosjan powoduje, że pojawia się coraz więcej głosów o konieczności przejścia ukraińskiej armii do kontrnatarcia. Jednak, jak zaznaczają eksperci, jest to zależne od dwóch ważnych czynników: przebiegu zapowiadanego szturmu Rosjan i czasu, w którym zostanie skompletowany zachodni sprzęt.
Pierwsze sygnały, namawiające ukraińskie dowództwo Sił Zbrojnych do przygotowań kontrofensywy, pojawiły się po styczniowej naradzie NATO w niemieckiej bazie Ramstein. Jak mówił wówczas sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg, nowe dostawy broni pozwolą Ukrainie przejść do ofensywy.
"Dostawy broni decydujące"
- Fakt, że setki nowych bojowych wozów piechoty, pojazdów opancerzonych i czołgów są teraz dostarczane do Ukrainy, będzie miał ogromne znaczenie dla tego kraju. Wsparcie to nie tylko pozwoli Ukraińcom na obronę przed nowymi ofensywami rosyjskimi, ale także pozwoli im na rozpoczęcie własnych działań ofensywnych w celu odzyskania terytorium - powiedział Stoltenberg.
W podobnym tonie wypowiadał się generał Mark Milley, przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA. Jego zdaniem decydującą rolę w przebiegu wojny odegra wielkość dostaw wojskowych od partnerów dla Ukrainy. - To może pomóc ukraińskiej armii w osiągnięciu znaczących sukcesów w kontrofensywie - mówił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaznaczył jednak, że wojskom ukraińskim trudno będzie przeprowadzić całkowitą deokupację tymczasowo zajętych terytoriów w 2023 roku. Powtórzył to również w wywiadzie dla "Financial Times", który ukazał się w środę. Zdaniem gen. Milleya konflikt w Ukrainie rozstrzygnie się prawdopodobnie przy stole negocjacyjnym, ponieważ żadna ze stron nie jest w stanie zrealizować swoich celów środkami wojskowymi.
Z kolei "The Washington Post" podaje, że przedstawiciele administracji USA ostrzegają przywódców Ukrainy - wszystko wskazuje na to, że najbliższe miesiące mogą być ostatnią szansą, by zmienić trajektorię wojny z Rosją. Szef CIA Bill Burns i wiceszefowa dyplomacji Wendy Sherman mieli podczas wizyty w Kijowie w "dosadnych słowach" zwrócić uwagę na decydujące znaczenie wiosennych miesięcy i przekonanie, że stanowią one najlepszą szansę, by zmienić obecny impas na polu bitwy.
Ukraina czeka na błąd. Wtedy skontruje
Czy są więc szanse na powodzenie ukraińskiej kontrofensywy i przełamanie impasu na froncie? Pytani przez Wirtualną Polskę eksperci zwracają uwagę zarówno na wojskowe, jak i polityczne aspekty problemu.
Zdaniem Jerzego Marka Nowakowskiego, prezesa Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego i byłego ambasadora RP w Armenii i na Łotwie, na przejście do ofensywy pozwoli Ukrainie ostatni pakiet uzbrojenia przekazanego przez Zachód.
- Ukraina zabiegała o broń ofensywną i w gruncie rzeczy cała dostawa spełnia te warunki. Nadal zabiega o przekazanie samolotów, które finalnie zapewne również otrzyma. Po skompletowaniu będzie mogła przejść do ofensywnych działań. Kiedy? Kijów ma przed sobą planowane, rosyjskie natarcie. Rosjanie na razie rozkręcają się powoli, nie rzucili wszystkich sił i środków. Musimy poczekać na przebieg rosyjskiej operacji. Kiedy się załamie, wtedy Ukraina będzie mogła skontrować - mówi Wirtualnej Polsce Nowakowski.
I - jak podkreśla - nawet gdyby Putin osiągnął w ramach ofensywy jakiekolwiek terytorialne zdobycze, w ukraińskim społeczeństwie jest silna presja na ich odbicie i walkę do końca.
- Mam wrażenie, że obecnie oba kraje wpadły w zadyszkę i jest zastój na froncie. Jest też mobilizacja, żeby zadać ostateczny cios. Wyprowadzenie go przez Ukrainę jest wypadkową woli politycznej Zachodu. Jeśli będzie dobrze dozbrojona i dostanie wywiadowcze dane, to ma szanse na odniesienie sukcesu. Musi za tym iść przekonanie zachodnich elit, że zapraszanie Rosji do rozmów i traktowanie jej jako normalnego partnera unieważni cały wysiłek wojskowy - ocenia były dyplomata.
Według eksperta tylko głęboka porażka Moskwy w Ukrainie, ale także na Białorusi i Mołdawii może doprowadzić do zmiany rosyjskiego modelu myślenia - z imperialnych aspiracji na próbę zreformowania Rosji.
- Jeżeli Zachód dojdzie do wniosku, że Putina trzeba pokonać i nie traktować go jako stabilizatora regionu, to wówczas jest szansa na sukces. Jeśli jednak będzie lawirował, by nie dać przegrać zarówno Ukrainie, jak i Rosji, to "wojna będzie jeszcze ciążyć nad naszymi dziećmi" - uważa Nowakowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O powodzeniu ukraińskiej ofensywy w kontekście nadchodzącego rosyjskiego natarcia mówi nam również dr Maciej Milczanowski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
- Przy tak zmasowanym natarciu, jaki planują Rosjanie, Ukraina będzie starała się je dezorganizować, opóźniać i rozbijać. Tak, żeby przeciwnika osłabić i przygotować warunki do kontrataku. Ukraińska armia nie może na razie szykować uderzenia ze swoich tyłów. Jest bowiem na etapie kompletowania i wdrażania zachodniego sprzętu. Musi też cały czas reagować na rosyjskie ataki. Jaka będzie ofensywna odpowiedź Kijowa, dowiemy się po rosyjskim natarciu - komentuje dr Milczanowski.
W jego ocenie polityczne zakończenie sporu przy stole negocjacyjnym jest obecnie niemożliwe.
- Ukraińcy są o wiele lepiej zorganizowani, skoordynowani oraz dysponują lepszym zaopatrzeniem i dowodzeniem. I czują, że z Rosją można wygrać i wówczas poszukać politycznego rozwiązania. Oni są de facto gotowi do negocjacji, pod warunkiem, że Putin ze swoimi wojskami opuści jej terytorium. Moskwa zapewne też chciałaby siadać do stołu, ale żądając bezwarunkowej kapitulacji Ukrainy. A na to zgody Kijowa i Zachodu nie będzie - podkreśla nasz rozmówca.
Wybory w USA zaszkodzą Ukrainie?
Wśród wielu wojskowych ekspertów panuje pogląd, że wojna nie skończy się szybko i będzie się jeszcze toczyć w kolejnym roku. Niektórzy z analityków zwracają uwagę, że ukraińska kontrofensywa powinna nastąpić jeszcze w 2023 roku, a jako argument podają przyszłoroczne wybory prezydenckie w USA. Ich zdaniem uwaga Stanów Zjednoczonych skupi się wówczas na wewnętrznej polityce, a wsparcie dla Ukrainy może zmaleć.
Czy wybory prezydenckie w USA będą miały wpływ na postawę wobec Kijowa? I czy Ukraina musi się spieszyć z ofensywą?
- I tak, i nie - mówi nam dyplomatycznie Nowakowski. I - jak przypomina - wojna w Ukrainie ma "tendencję pełzającą".
- Nie wiadomo, jak będzie wyglądała dalsza postawa Chin wobec konfliktu. I bardzo prawdopodobne, że Korea Północna będzie chciała wykorzystać sytuację do agresywnych działań wobec Korei Południowej. A do tego dochodzą ambicje Iranu i zagrożenie konfliktem na Bliskim Wschodzie. To wszystko ze sobą się wiąże i będzie wpływać na amerykańską opinię publiczną oraz poziom zaangażowania USA w wojnę w Ukrainie. Niewątpliwie ten rok będzie przełomowy. Ofensywa Rosjan i kontrofensywa ukraińska poukładają decyzje polityczne dotyczące zakończenia wojny i porządku świata po konflikcie - podsumowuje Nowakowski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski